Historia o prawdziwej miłości i sile wiary – recenzja filmu „Wierzę w Ciebie”

Bracia Erwin kolejny raz zaskakują!
Wracają z kolejnym filmem o wierze, który oparli na prawdziwych wydarzeniach. Czy film Wierzę w Ciebie jest wart obejrzenia?
Przekonajcie się! Jednak na początek małe wprowadzenie.

Słyszeliście może o Jeremym Campie? Jeśli nie słuchacie piosenek chrześcijańskich poza kościołem, to pewnie nie wiecie. To gwiazdor chrześcijańskiego rocka, który sprzedał kilka milionów płyt i podbił serca ludzi na całym świecie. Zachęcam do posłuchania jego utworów. Są naprawdę wzruszające i pełne nadziei na lepsze jutro.

Ale pewnie zastanawiacie się o czym opowiada film? Już wyjaśniam.

Film opowiada o tym, jak Jeremy podczas studiów w Kalifornii, poznaje miłość swojego życia – Melissę. Marzy o tym, by zostać muzykiem i jest bardzo skupiony na celu. Zaprzyjaźnia się ze wschodzącą gwiazdą chrześcijańskiego rocka, Jean Luciem by ten wprowadził go w tajniki biznesu muzycznego. Tak właśnie nasz bohater poznaje Melissę. Szybko staje się ona obiektem westchnień Jeremy’ego, który postanawia podbić jej serce.  Szczęście bohaterów psuje smutna wiadomość okazuje się, że Melissa jest poważnie chora. Aby dziewczyna wyzdrowiała, potrzebny jest cud. Jeremy rzuca wszystko, aby tylko być przy swojej ukochanej. Czy wiara ją uleczy? Jak potoczą się losy zakochanych?

Jest wiele filmów o wierze, każdy z nich opowiada inną odrębną historię, ale ta jest  naprawdę wzruszająca. Pokazuje jak wiara w Boga staje się filarem, na którym można  oprzeć się w chwili próby, przetrwać najcięższe sytuacje. Jak  poradzić sobie z diagnozą, a także pogodzić się ze stratą kogoś bliskiego. Film ten jest też próbą zrozumienia, czemu życie młodej, dobrej osoby jest nagle przerwane przez nieuleczalną chorobę. Wydaje mi się, że film kierowany jest do ludzi, którzy przekonani są już, że Bóg ich kocha. Nie stawiających żadnych pytań, tylko poddających się jego woli. To jest piękne bez dwóch zdań.
Melissę i Jeremiego połączyła niezwykła więź. Oglądając czujemy ból razem z nimi. Kibicujemy, aby ta historia miała jednak happy and. Przyznam, że ciężko mi się go oglądało, zważywszy, iż sama przeżyłam śmierć bliskiej osoby, ale mimo tego nie żałuję. Nie zawiodłam się! Cieszę się, że mogłam poznać ich historię.

Na dodatek Jeremiego gra wspaniały aktor znany wszystkim z serialu Riverdale K.J. Apa i chyba to najbardziej przekonało mnie do zobaczenia tego filmu. Aktor jest bardzo dobrym muzykiem, co udowodnił nie raz w Riverdale, więc nie ma żadnego problemu, by przekonać nas o tym, że chce zostać gwiazdą. Producenci wiedzieli, co robią, ta rola idealnie do niego pasuje.

Wierzę w Ciebie udowadnia, że czasem warto okazywać prawdziwe emocje i nie uznawać ich za słabość, bo możemy spotkać człowieka, który bez oglądania się za siebie jest w stanie skończyć za nami w ogień.
Film wywołuje napływ refleksji. Zaczniecie myśleć o swojej rodzinie, o chwilach, kiedy dawaliście za wygraną i momentach przełomowych, które mogły potoczyć się inaczej.

Jednak film posiada jedną małą wadę, do której mogę się przyczepić. A mianowicie jego główny dramatyczny punkt zostaje zdradzony w zwiastunie. Nie jest to dobre, gdyż osoby, które nie znają historii Jeremiego, mogą być nieco zaskoczeni. Ja byłam!
Więc jeśli nie lubicie spoilerów, radzę nie oglądać zwiastunu, lepiej nie psuć sobie seansu.

Jeśli macie ochotę sprawdzić, jak do tego doszło i jak potoczyła się ta historia, to koniecznie obejrzyjcie ten film.
Na pewno nie pożałujecie!

Absolwentka technikum informatycznego. W wolnych chwilach czytam książki, oglądam filmy i seriale oraz spędzam czas z przyjaciółmi. Uwielbiam dobrą herbatkę oraz zwierzęta. Kocham wszystko co związane z fantastyką, ale nie pogardzę też inną tematyką książek.
0
Would love your thoughts, please comment.x