Recenzja „O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z obyczajów XVII i XVIII wieku” – Bohdan Baranowski

„Dobrze, że nie żyjemy w tamtym ponurym okresie ciemnoty i zacofania” – te słowa profesora Bohdana Baranowskiego odpowiednio określają opisywane w książce wydarzenia i przedstawianych ludzi.

O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach Bohdana Baranowskiego to pozycja popularnonaukowa. Zbiór faktów, statystyk oraz cytatów z ksiąg sądowych odnośnie ludzi luźnych, wiedźm i innych wszetecznic, który ma za zadanie przybliżyć sposób myślenia i wartości polskiego społeczeństwa XVII i XVIII wieku. Podobnie jak w poprzedniej pozycji z tej serii Pożegnanie z Diabłem i Czarownicą, autor odnosi się sceptycznie do omawianego przez siebie tematu, jednak mimo to swoje badania przeprowadza bardzo skrupulatnie. Pokazując niejednokrotnie tragiczne losy, poddanych ówczesnej jurysdykcji trzech grup zawartych w tytule: luźnych ludzi, czarownic i nierządnic. 

Ten wyraźnie nakreślony podział społeczny zajmuje większą część owej pozycji. Ważnym pojęciem, na które powinniśmy, zwrócić tu uwagę jest tak zwana „Zasada Podwójnej Moralności”. Jej początków możemy upatrywać w tamtejszych stosunkach gospodarczych, społecznych oraz prawnych. Zasada ta dotyczy różnic w traktowaniu obu grup społecznych. Nie od dzisiaj wiadomo, że szlachtę obowiązywały zupełnie inne zasady niż chłopów, czy mieszczan. Podczas gdy bogacza za cudzołóstwo obowiązywała jedynie niewielka grzywna, społeczność chłopską skazywano na plagi lub pokutę kościelną. Jednak mimo owej zasady zdarzały się wyjątki od reguły. Związki pomiędzy szlachciankami a osobami o niższej randze okrywały rodzinę hańbą i były równie mocno potępiane. W tamtejszych czasach takie zachowanie było nie do pomyślenia. Jednak jeśli sytuacja była odwrotna i to szlachcic zabawiał się z kobietą o niższej randze, to przymykano na to oko.

Traci swe szlachectwo starych praw przepisem. Wiążąc szlachcianka z chłopem, wyżylica z kundysem.

Autor opisami takich sytuacji daje nam do zrozumienia, że świat w tamtejszych czasach nie był sprawiedliwy. Zarówno dla chłopów, mieszczan, jak i płci pięknej.

Nie trudno więc się domyślić, że wraz z opisami danych spraw dostajemy również obszerny wykład na temat ówcześnie panujących praw. Dowiadujemy się między innymi o kompetencjach poszczególnych sądów omawianego okresu – wiejskich, miejskich, wójtowsko-ławniczych i burmistrzowsko-rajcowskich. Kompetencjach samorządu wiejskiego, dziedzica, a także zachowaniach gromady. Poznajemy przebieg procesów, sposoby dochodzenia „prawdy”, metody badania podsądnych i karania skazanych. Baranowski zapoznaje nas przede wszystkim ze źródłami prawa cywilnego takimi jak — Zwierciadło Saskie, czy Constitutio Criminalis Carolina. Wszystko to oprawione w polskie komentarze Bartłomieja Groickiego, dzięki czemu wszystko staje się dla nas o wiele bardziej zrozumiałe.

W książce zawarto również fakty na temat tego, jak karano przypadki czarów, prostytucji, cudzołóstwa i innych grzechów na przełomie XVII i XVIII wieku w Polsce. Profesor Baranowski bardzo umiejętnie zestawia ze sobą wszystkie dostępne fakty. Pokazuje, w jaki sposób sytuacja społeczna, czynniki ekonomiczne oraz obyczaje stworzyły wprost idealne warunki do nie tylko wysuwania oskarżeń o czary, ale i egzekucji. Brutalne, mrożące krew w żyłach kary, najczęściej za pomówienia powodowały, że często lepiej było się przyznać do pomówionego czynu, niż umierać powolną śmiercią w rękach kata.

Tortury były używane w sprawach gardłowych. Kiedy winowajca albo przez inkwizycją nie był doskonale o występek przekonany, albo choć był, ale się nie chciał przyznać do tego, co mu inkwizycjami dowiedziano.

Książkę podzielić można na trzy mniej więcej równe części. Poświęcone odpowiednio „ludziom luźnym”, czyli tytułowym hultajom (tu szczególnie polecam fragment o byłych żołnierzach), czarownicą oraz sprawom obyczajowym. Jest to prawdziwa skarbnica wiedzy dla ludzi zafascynowanych naszymi słowiańskimi korzeniami oraz pokładającymi zainteresowania w ludziach żyjących na granicy prawa. Dzięki temu, że autor nie skupia się na ludziach wysoko urodzonych. Mamy szanse wgłębić się w życie ludzi, o których karty historii często zapominają. Baranowski skupia się tutaj, jak już wcześniej wspomniałam na sprawach zamiatanych pod dywan. Wliczając w to nieślubne dzieci, kończąc na sięganiu po czary, aby zdobyć serce ukochanego. Autor w ten sposób daje nam możliwość poznania dawnych czasów od podszewki. Przedstawia nam pomysły na życie ludzi luźnych. Omawiając możliwości najęcia się do prac sezonowych, dobrowolne poddaństwo lub (myśle, że dla czytelnika najbardziej emocjonującą) kariere przestępcy.

W tej, jak i poprzedniej pozycji — Pożegnanie z Diabłem i Czarownicą — widać wyraźną sceptyczność ze strony autora. Mimo iż jest to już druga czytana przeze mnie pozycja spod jego pióra. Nie jestem w stanie zrozumieć, czemu tak uparcie dąży do dekonstrukcji ludowych wierzeń. Historia Słowian, choć owiana wieloma tajemnicami i niejasnościami, które często są przyczyną sporów badaczy, jest naprawdę ciekawa i warta uwagi. W przeciwieństwie do Baranowskiego. Mam nadzieję, że owe wierzenia nigdy nie odejdą w zapomnienie, jako iż są nieodłączną częścią naszej kultury.

O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach Bohdana Baranowskiego to zdecydowanie pozycja obowiązkowa dla ludzi łaknących wiedzy i poszukujących lektury, która nie tylko umili im zimne jesienne wieczory, ale również zaopatrzy w obszerną wiedzę na temat dawnych dziejów.

Za dostęp do książki, serdecznie dziękujemy Wydawnictwu Replika.

0
Would love your thoughts, please comment.x