Za serial Outlander zabierałem się od lat, zdecydowanie była to pozycja, którą chciałem zobaczyć. W końcu znalazłem czas i to, co zobaczyłem, wzruszyło mnie to tego stopnia, że nie mogę przestać o nim myśleć.
Serial opowiada historię Claire Randall, zamężnej sanitariuszki wojennej, która w 1945 roku w tajemniczy sposób zostaje przeniesiona do roku 1743. Asymilacja w nowym otoczeniu nie jest dla Claire łatwa. Zostaje zmuszona do poślubienia Jamiego Frasera, młodego, szlachetnego i romantycznego szkockiego wojownika. Pomiędzy dwójką bohaterów rodzi się jednak uczucie, co sprawia, że Claire czuje się rozdarta pomiędzy dwóch całkowicie odmiennych mężczyzn w dwóch różnych światach.
Do obejrzenia serialu skłoniło mnie ciekawość historii Szkocji, która obecnie leży w Wielkiej Brytanii. Opis, jak i pierwszy odcinek w ogóle mnie nie zaciekawił, wcale nie jestem zaskoczony faktem, że sporo osób odpadło po pierwszym odcinku. Postanowiłem dać szansę i nie zawiodłem się, zdecydowanie czym dalej jest lepiej. Polecam przetrwać ten pierwszy odcinek i obejrzeć kolejne odcinki, aby ocenić samemu czy warto kontynuować.
Serial Outlander oddaje ducha XVII wieku, to jest już połowa sukcesu. Jest bardzo realistyczny i mroczny, brutalny od samej Gry o Tron. Świat przedstawiony jest dopracowany w każdym detalu: od ubioru, manier czy życie codzienne. Jedną rzeczą, która nie pozwala określić tego serialu jako historycznego w całości to podróż w czasie Clarie Randall, o 200 lat wstecz.
Główna postać Clarie Beauchamp jak dla mnie jest rewelacyjna. Jest bardzo dobrze napisana, wyrazista i mająca cel. Zdecydowanie serial bez kobiety straciłby bardzo dużo. Wprowadza coś nowego, nutę tajemniczości. Szczególnie duet głównej bohaterki z Jamie jest porywający i czuć chemię między bohaterami, przez co jeszcze ciężej jest oderwać się od ekranu. Obsadzenie Caitriony Balfe do tej roli było dobrym wyborem.
Czasami narrację przejmował Jamie, przez co postać Claire w pewnym momencie zostaje zepchnięta na bok na pewien czas, aby widz jeszcze bardziej mógł zrozumieć, postać rudowłosego mężczyzny. Czasami trochę denerwował fakt, jak Jamie przez jakiś czas grał szlachetnego i odważnego wybawiciela Claire. Jednak z biegiem kolejnych odcinków postacie jeszcze bardziej zyskują wielowymiarowość i autentyczność.
W serialu podwójną rolę gra Tobias Menzies. W pierwszym odcinku poznajemy go jako Franka, męża Clarie, a w przeszłości, do której trafiła bohaterka gra on Czarnego Jacka — oficera armii angielskiej. Muszę przyznać, że Menzies jest chyba pierwszym antybohaterem, który przeraził mnie do szpiku kości. Świetnie nadał głębi postaci Jacka, dodając mu tyle nienawiści i złości, przez co wzbudza strach w widzu.
Tobias Menzies, który wcielił się w Jonathana Randalla, zrobił to rewelacyjnie, do tego stopnia, że nienawidzę tej postaci. W dodatku śmiem stwierdzić, że zniesmaczył mi osoby homoseksualne, przez co nie jestem w stanie im współczuć, czy wspierać walkę o równość.
Serial o Szkocji został dopieszczony bardzo dokładnie, dbając o każdy detal. Każde ujęcie wnętrza porywa dech w piersi, wszystkie ozdoby, meble, czy inne elementy wystroju składają się jedną całość. W dodatku sceny w plenerach, gdzie są pokazane ogromne przestrzenie, piękno i surowość XVII wiecznej Szkocji, porywa serce. Po prostu kiedyś muszę tam pojechać.
Zaznaczam, że nigdy nie miałem styczności z twórczością Diany Gabaldon, oceniam tylko po obejrzeniu pierwszego sezonu, serialu Outlander. Jednak produkcja zdecydowane zachęca do przeczytania książek tej pani.
Nie mogę się doczekać, aż obejrzę drugi sezon, ponieważ temu serialowi ciężko jest się oprzeć. Oczekiwania mam bardzo wysokie względem drugiej części. Najbardziej jednak przeszkadzała mi w serialu brutalność, zbyt dużo scen stosunków. Jednak wymienione wady są również zaletą produkcji. Nie żałuję obejrzenia Outlander i polecam każdemu.
Odpowiedz