Już pierwszy tom przygód niesfornego rodzeństwa ujawnił wiele z tego, jak komiczna jest ta parka. W drugiej części żadne z nich nie zwalnia tempa, a dodatkowo wyjeżdżają na wakacje nad morze. Czy zmiana scenerii uspokoi ich diabelskie temperamenty? Przekonajmy się!
Kto pod kim dołki kopie, ten… kosmita
Tomek wciąż uparcie próbuje udowodnić nieziemskie pochodzenie swojej siostry. A Nina? Wymyśla coraz to nowe sposoby na wrobienie brata w kłopoty, mało tego! Założyła oddzielny zeszyt, w którym zapisuje pomysły na wpakowanie go w coraz to większe tarapaty.
Zagłębiając się w lekturę, byłam naprawdę pod wrażeniem jej pomysłowości i kreatywności. Kto wie, może gdybym była młodsza, mogłabym wykorzystać choć kilka z nich na swoim bracie… Na pewno byłoby ciekawie.
Nareszcie wakacje!
Nasi ukochani milusińscy wyjeżdżają z rodzicami nad morze na wyczekane wakacje. Jak to dzieci, pluskają się w morzu, bawią w piasku i… nie ustępują z żartami wobec siebie! Chociaż udawanie przed nowymi znajomymi, że nie zna się swojego brata, raczej do żartów nie należy. Sama tak robiłam, więc wiem, co mówię! Dodatkowo biedny Tomek musi odrabiać wakacyjną pracę domową (kto normalny daje dzieciom takie rzeczy?!), z czego wynikają kolejne zabawne sytuacje. Chociaż, umówmy się, kto na jego miejscu chciałby myśleć nad matematyką? Wakacje, słońce, morze, a on ślęczy nad tabliczką mnożenia… Nic, tylko współczuć biedakowi.
Podsumowanie
Diabełki. Sama radość! to godna kontynuacja Zabaw nie z tej ziemi. Żarty wciąż bawią, perypetie rodzeństwa nadal jestem w stanie odnieść do siebie w jakiś sposób, co jest bardzo na plus. To wyniesienie pozornie zwyczajnej kłótni rodzeństwa na poziom wręcz podniebny (a może piekielny?), co dodaje humoru wszystkim przedstawionym sytuacjom.
Moja ocena:
10/10
Odpowiedz