Diabelskie rodzeństwo już po raz trzeci! Tym razem, poza znajomymi już nam sytuacjami, czeka na nas wizyta kuzyna z piekła rodem, debiut pisarski Niny (raczej jego próba), a Tomek poznaje nowego kolegę. Jesteście gotowi? No to jedziemy!
Godny przeciwnik
Franek – całkiem niewinne imię, nieprawdaż? Jednak nie bez powodu mówi się „pozory mylą”. Mały potworek skutecznie utrudnia rodzeństwu życie. Przyjemnie się patrzyło, jak manipulował ich rodzicami i wpędzał w kolejne kłopoty. Czasami, przyznam, bolały mnie niektóre sytuacje, bo widziałam w nich siebie i swoje nieustanne wojny z młodszym rodzeństwem. Też głównie w nich przegrywałam. Ale wracając do naszego ukochanego duetu i Franka – młody mistrz zła kompletnie zatracił się w swojej zemście, czy co on tam zaplanował. Już to, że gada ze swoim pluszowym wężem i moczy się w łóżku,czyni go niezbyt groźnym nemezis, ale wiadomo, to tylko pozory. Ogólnie, koncept jego postaci naprawdę mi się spodobał i mam nadzieję, że jeszcze nie raz ujrzę takie niespodzianki.
Zaawansowany kurs dręczenia młodszych braci
Nina postanowiła się podzielić „talentem” do dręczenia brata ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami. Miało to formę swoistych lekcji w ramach kursu, gdzie dziewczyna przedstawiała teorię, co do konkretnych sposobów na ukaranie brata, a następnie wcielała je w życie. Nie dziwię się więc, że koleżanki zaczęły traktować ją jako swoją mistrzynię i tak ją też nazywały. Powiedziałabym nawet, że gdyby Nina się postarała, mogłaby ten kurs zmonetyzować, a może i utworzyć jakieś zajęcia w szkole, czy nawet na uniwersytecie. Sama bym chętnie w nich wzięła udział . Może nauk na tam zdobytych bym raczej nie wykorzystała, ale poszłabym po prostu ze zwykłej, ludzkiej ciekawości.
Podsumowanie
Diabełki. Siostrom wstęp wzbroniony to już trzeci tom zajmujących przygód dwójki rodzeństwa, zarówno dla młodszych, jak i starszych odbiorców. Styl był, jak w przypadku poprzednich tomów – kreskówkowy, przywodzący na myśl stare animacje, co bardzo mi się podobało. W porównaniu do części drugiej akcja była nieco ciekawsza, bo bohaterowie zetknęli się z czymś, czego nie znali i wywołało to mnóstwo zabawnych sytuacji. Warto dodać, że mimo całej tej otoczki, jakoby niby się nienawidzą i dobrze byłoby im oddzielnie, wciąż pokazują, jak bardzo się kochają i że zrobiliby dla siebie wszystko. Odsłania to kulisy takiego typowego życia z młodszym/starszym rodzeństwem – możecie się nielubić bardziej lub mniej, ale tak naprawdę skoczylibyście za sobą w ogień. Co nie zmienia faktu, że wplątanie młodszego brata w kłopoty sprawia tak wiele radości, prawda?
Komiks udostępniony do recenzji dzięki uprzejmości Wydawnictwa Egmont.
Odpowiedz