Falcon i Zimowy Żołnierz – recenzja czwartego odcinka

Jaka przyszłość czeka Johna Walkera? Kim tak naprawdę jest Karli i jak bardzo przypomina Sama? 

W poprzednim odcinku Falcon i Zimowy Żołnierz zaczął rozwijać się głębszy wizerunek postaci organizacji Flag Smashers. Dostaliśmy także wątek z Sharon w Madripoorze oraz scenę końcową z członkinią straży królewskiej z Wakandy. Karli zdobywa sobie popleczników poprzez rozdawanie uchodźcom leków i schronienia. Słynny taniec Zemo z owego epizodu obiegł już Internet, a fani nadal czekają na więcej. Co przygotował dla nas Marvel w czwartym odcinku The Falcon and the Winter Soldier?

Godzinny film z tańczącym Zemo?

Nie myślałam, że po takiej historii następny epizod będzie w stanie mnie zaskoczyć. A jednak to zrobił, i to nie jeden raz. Cała opowieść trzyma w napięciu, dosłownie od pierwszych minut aż do końca.

[Uwaga, dalsza część może zawierać spoilery]

Odcinek rozpoczyna scena mocno chwytająca za serce. Przedstawiona jest sytuacja sprzed sześciu lat, gdy Bucky przebywa w Wakandzie, a Ayo testuje, czy słowa, które uruchamiały w nim program Zimowego Żołnierza, dalej na niego działają. Pojawia się tam ten kluczowy moment, gdy Barnes walczy sam ze sobą, widać cierpienie wypisane na jego twarzy, ukazują się też łzy spływające po policzku. Wygrał. Od tej chwili był wolny. Jak wspaniałe, nie do opisania musi być uczucie posiadania kontroli nad swoim własnym umysłem, po tylu latach życia jako marionetka do zabijania w rękach terrorystów. W tym miejscu uwidacznia się również talent aktorski Sebastiana Stana, który to wciela się w postać Zimowego Żołnierza. Wachlarz emocjonalny oraz gra mimiczna, którymi może się pochwalić w tej scenie, wywołują duże wrażenie. Bezsprzecznie jest to jedna z piękniejszych i najbardziej poruszających scen z całego odcinka. 

To wspomnienie Bucky przywołuje podczas rozmowy z Ayo na Łotwie. Ta zarzuca mu bezrozumność w działaniu, jakiego podjął się mężczyzna, aby uwolnić Zemo z więzienia. Dora Milaje daje mu osiem godzin, po których przyjdzie po Helmuta. 

Następnie cała trójka udaje się do obozu dla uchodźców, w którym mają zamiar znaleźć Donye Madani. Była ona kobietą, która po Blipie zaopiekowała się Karli i resztą wyrzuconych na ulicę. Ostatnio zmarła. Bohaterowie są przekonani, że na pogrzeb Donyi przyjdzie również Karli, z którą Sam chciałby porozmawiać. Niestety, każdy z wysiedleńców na samo imię kobiety odwraca się od Sama i Bucky’ego. O dziwo, jedynie Zemo, który przekupił cukierkami jedno z bawiących się na podwórzu dzieci, udało się uzyskać informacje, że pożegnanie Madani miało nastąpić tego samego dnia po południu.

W tym czasie Karli i jej współtowarzysz przychodzą na cmentarz na grób dziadka chłopaka. Bynajmniej nie żeby uczcić zmarłego. Dziewczyna ukryła w jego nagrobku resztę fiolek z serum superżołnierza, które od tej chwili zamierza nosić przy sobie, aby w niedługim czasie zwiększyć liczebność swojej armii. Jak się potem przekonamy, był to jeden z większych błędów, jakie wówczas popełniła. 

W następnych scenach John Walker razem z Lemarem przybywają do Łotwy, by zająć się Karli. Sam jednak decyduje się porozmawiać z bohaterką, w powodzenie czego John nie wierzy. Falcon wchodzi do budynku, w którym to Flag Smashers i inni uchodźcy uroczyście żegnają i składają hołd Donyi Madani. Bucky pilnuje wejścia przed Kapitanem Ameryką, a Zemo zostaje przez niego skuty kajdankami.

Falcon przeprowadza poważną rozmowę z Karli. Ta zapewnia, że nie chce go skrzywdzić, ani nie zamierza prowadzić z nim wojny. Mężczyzna wydaje się rozumieć dziewczynę, wręcz popiera jej walkę. Krytykuje tylko sposób, w jaki ją przeprowadza. 

Ta scena przypomina trochę zabawę z krzywymi lustrami w wesołym miasteczku, gdzie możemy dostrzec samych siebie, ale nasz obraz jest nieco zniekształcony. Po jednej stronie stoi Sam. Człowiek o dobrym sercu, który doświadcza dyskryminacji z powodu swojego koloru skóry, jest nierozumiany przez społeczeństwo i bardzo pragnie się temu sprzeciwić. We wszystkim, co robi, stara się szukać dobra, tylko że w jego przypadku cel nie uświęca środków. Po drugiej stronie zakrzywionego lustra znajduje się Karli. Zagubiona dziewczyna, która ukradła serum superżołnierza, aby zbuntować się przeciwko tym, którzy po Blipie obiecali wszystkim pomoc, a słowa nigdy nie dotrzymali. Zarówno ona, jak i Sam, chce walczyć z systemem, korporacjami, dyskryminacją i opresjami. Z jedną znaczącą różnicą. Mężczyzna widzi drogę, aby uzyskać to, co jest na jej końcu. Jeśli przeciwności, jakie znajduje na tej ścieżce, nie zgadzają się z jego wartościami, szuka innego rozwiązania. Karli zaś dostrzega tylko cel. Jest zaślepiona możliwością wygranej i nie widzi, jak brutalny i tragiczny w skutkach jest szlak, który do tego prowadzi. 

Rozmowę z dziewczyną przerywa jednak John Walker, a ona natychmiast traci zaufanie do Sama. Zemo zdołał się uwolnić i uciec, tak samo jak bohaterka. W ogniu walki Karli gubi fiolki z serum Super Soldier, a Zemo, mając ją na muszce, rozbija wszystkie ampułki, poza jedną, której nie zauważył. Właśnie tę znalazł Kapitan Ameryka i schował do kieszeni swojego munduru.

Gdy podczas walki między Buckym, Falconem, Walkerem i Lemarem kontra Karli i resztą Flag Smashers, dziewczyna nieumyślnie pozbawia życia przyjaciela Kapitana Ameryki, nastaje głucha cisza. Nikt nie jest w stanie uwierzyć w to, co się właśnie stało. Flag Smashers uciekają, Avengersi za nimi, a John klęka przy Lemarze. To, co odbiorca widzi w jego oczach, to czysta chęć zemsty i odwetu. Rusza w pościg, a także zauważa jednego z grupy rebeliantów. 

W tym momencie ma miejsce jedna z najbardziej emocjonalnych scen z całego odcinka, a może nawet i serialu. Ścigany przez Johna leży na schodkach prowadzących do posągu na placu, a Kapitan Ameryka stoi nad nim ze swoją tarczą. W szale gniewu oraz zemsty unosi przedmiot w powietrze i z krzykiem kilkukrotnie uderza superżołnierza krawędzią broni, zabijając go na oczach tłumu z telefonami, Karli oraz dwójki tytułowych bohaterów. Tarcza, która za czasów Steve’a Rogersa była symbolem pokoju, nadziei i sprawiedliwości, została splamiona krwią bezbronnego człowieka. Nic, co do tej pory mówiono o Johnie Walkerze, nie będzie takie same.

Marvel ukazuje nam również w ten sposób znaczącą różnicę między Steve’em a Johnem. W filmie Capitan America: Civil War, Rogers miał szansę zabić Tony’ego Starka, również za pomocą tarczy. Nie zrobił tego. John zaś nie wahał się ani chwili. 

Myślę, że po takim zakończeniu nikomu niepotrzebna byłaby scena po napisach, której Marvel celowo nie umieścił. Jakie odczucia wzbudza w Was John Walker? Czego spodziewacie się w następnych odcinkach? Dajcie znać i, jak zwykle, oczekujcie kolejnych recenzji.

0
Would love your thoughts, please comment.x