Godne zwieńczenie trylogii – recenzja „Mądrości tłumu” Joe Abercrombiego

Joe Abercrombie to niekwestionowany mistrz nowożytnego fantasy. Zarówno trylogia Pierwsze Prawo, samodzielne książki z tego uniwersum (Bohaterowie, Zemsta najlepiej smakuje na zimno, Czerwona kraina, Ostre cięcia), jak i trylogia Morze Drzazg (Pół króla, Pół świata, Pół wojny) to klasa sama w sobie. Nie inaczej było z rozpoczętą kilka lat temu, kolejną trylogią Epoka Obłędu, której Mądrość tłumu jest zwieńczeniem. Jak wyszło? Powiem krótko – świetnie.

Niektórzy mówią, że żeby zmienić świat, trzeba go najpierw spalić. Teraz to przekonanie zostanie poddane próbie w tyglu rewolucji: Destruktorzy i Podpalacze przejęli dźwignie władzy, dym zamieszek zastąpił smog przemysłu i wszyscy muszą podporządkować się mądrości tłumów.

Obywatel Brock jest zdeterminowany, by stać się nowym rodzajem bohatera, godnym aktualnej epoki, podczas gdy Obywatelka Savine musi zmienić swoją zdolność zysku w zdolność przetrwania, nim będzie mogła wydrapać sobie drogę do odkupienia. Orso przekona się, że kiedy świat staje na głowie, nikt nie znajduje się niżej od monarchy. A na krwawej Północy Rikke i jej kruchemu Protektoratowi zaczyna brakować sojuszników… w czasie, gdy Czarny Calder zbiera swoje siły i planuje zemstę.

Tym razem główną siłą napędzającą fabułę jest zapoczątkowana pod koniec poprzedniego tomu rewolucja, która obala monarchię i zaprowadza w Unii nowy ład. Jak to przeważnie w takich sytuacjach bywa, wolność jest tylko pretekstowa, stary reżim ustępuje miejsca nowemu, szerzą się bezpodstawne oskarżenia o zdradę, a sądy wydają wyroki śmierci z zawrotną prędkością. Biedni dalej pozostają biedni, a idący z wiatrem zmian bogacą się w błyskawicznym tempie.

Abercrombie przez dwa poprzednie tomy misternie budował intrygi, plątał losy poszczególnych postaci, nakreślał tło geopolityczne i gospodarcze świata. W Mądrości tłumu sprawnie domyka wszystkie wątki, dając każdemu z bohaterów czas na kartach powieści. Jak zwykle nie szczędzi im ciężkich doświadczeń, rzucając kolejne wyzwania i kłody pod nogi. Jedni wyjdą z tego zwycięsko, inni stracą wszystko co najcenniejsze. To jedna z największych sił prozy Brytyjczyka. Czytelnik nigdy nie może spodziewać się, jakie będą dalsze losy ulubionej postaci. Wyraźnie widać również, że całość jest doskonale przemyślana, a wydarzenia z pierwszego czy drugiego tomu mają znaczenie również tutaj.

Innym atutem Abercombiego jest kreacja bohaterów. Ich charaktery zmieniają się w toku przedstawionych zdarzeń. Autor potrafi w kilku błyskotliwych zdaniach opisać ich emocje, przemyślenia i motywacje. Mimo że żaden z nich nie jest jednoznacznie dobry, każdy ma swoje wady i przywary, większości z nich kibicujemy, aby przetrwali zgotowane przez pisarza trudności.

Nie zabraknie również krwawej akcji, bitew, pojedynków i potyczek. Także tutaj autor staje na wysokości zadania, opisując je w sugestywny, drobiazgowy i pomysłowy sposób. Czuć swąd spalenizny, krzyki mordowanych i ból rannych.

Co tu dużo mówić, Mądrość tłumu to kwintesencja stylu Abercrombiego, godne zwieńczenie trylogii, a zarazem powieść dająca podwaliny pod kolejne przygody w świecie Pierwszego Prawa. Pozostaje jedynie żałować że na kolejną książkę powieść tegoż autora przyjdzie poczekać aż do 2025 roku. Tym razem pisarz porzuca swoje uniwersum, a zapowiedziane już powieść The Devils, ma rozgrywać się w nowym, nieznanym jeszcze świecie. Czekam z niecierpliwością.

Od lat zainteresowany fantastyką i historią. Z czasem z czytelnika stałem się również twórcą. Pisuję szeroką pojętą fantastykę i horror, a także dzielę się z recenzjami obejrzanych filmów, przeczytanych książek i komiksów.
0
Would love your thoughts, please comment.x