Superman – mało kto nie kojarzy tej postaci. Czy superbohaterem może być kobieta? Oczywiście! Poznajcie Karę Zor-El.
Supergirl ma prawie identyczną historię do Clarka Kenta. Podobnie jak on zostaje wysłana na planetę Ziemia przez rodziców, aby przeżyć. Posiada supermoce – lata, strzela laserem, ma nadludzką siłę, szybko biega niczym Flash. Żeńską wersję Supermana znalazło bezdzietne małżeństwo, które wychowało ją niczym własną córkę. Za wszelką cenę starali się ją chronić i uczyć panowania nad mocami.
Akcja rozgrywa się w czasach nowoczesnych – istnieje dostęp do internetu, są smartfony. Dość ciekawym, celowym bądź nie, zabiegiem jest to, że Kara Danvers nie wiedziała o istnieniu swojego kuzyna – Kal Zor-El. Dla mnie na plus. Szkoda tylko, że było niewiele scen, w których moglibyśmy zobaczyć, jak mała dziewczynka z Kryptonu stopniowo kontroli nad swoimi umiejętnościami. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach poznamy więcej retrospekcji z jej życia.
W Supergirl: Jak być super nie zabrakło współczesnych problemów nastolatków, między innymi pojawiają się kwestie orientacji seksualnej, odchudzania/dbania o figurę, próba odkrycia siebie na nowo, wspomnienia z przeszłości. Poruszane są one w bardzo ciekawy i nienarzucający nikomu poglądów sposób. Komiks zapowiada się niezwykle dobrze. Szczególnie interesuje mnie wątek związany z korporacją, która „poluje” na ludzi z Kryptonu. Z niecierpliwością wyczekuję drugiej części!
Odpowiedz