Jak Netflix podbija polski rynek medialny? – Recenzja filmu „Pod wiatr”

Chyba nikt w lutym nie oczekiwał, że Netflix wypuści polski film w klimatach wakacyjnych. Tymczasem na platformie VOD zadebiutowała produkcja zatytułowana Pod wiatr

Jest to opowieść o Ani, która wraz z ojcem i macochą przyjeżdża nad morze. Zawsze w to samo miejsce. Tam poznaje Michała – wolnego ducha. Pracuje jako kelner w hotelu i  instruktor kitesurfingu. Pomiędzy nimi zaczyna powstawać więź. 

Pod wiatr odkryłem przypadkowo, dokładniej – przyciągnęło moją uwagę nazwisko Jakuba Sasaka. Polubiłem tego aktora. Zawsze mile mi się ogląda twórczość z jego udziałem – tym razem było tak samo. Pod wiatr to typowa produkcja w klimatach lata, czuć było ten vibe. Co więcej, przed dłuższy okres trwania filmu czułem, jakbym oglądał coś w stylu Trzech kroków od siebie czy Gwiazd naszych wina. Oba tytuły to opowieści o przemijaniu, smutku i żałobie, czyli wszystko, co zawierało dzieło Netflixa. 

Fabuła sama w sobie nie jest zbytnio oryginalna. Ona z bogatego domu, z dobrymi ocenami, niedługo prestiżowe studia w Londynie… tymczasem on jest wolnym duchem. Żyje teraźniejszością, chce cieszyć się życiem. Choć początkowo niewiele ich łączy, tak potem ich uczucie przeradza się w coś więcej. 

Od samego początku film zaangażował mnie w 100%, szczególnie ze względu na obecność Jakuba Sasaka. Bardzo rzadko zdarza się w polskich produkcjach, że postacie nie są nijakie. Każda z nich ma swój styl bycia, charakter i podejście do świata. Można pochwalić Pod wiatr za to, że nie zapomina o bohaterach drugoplanowych. 

W produkcji Netflixa został poruszony również wątek międzypokoleniowy. Jak wiele dzieli dorosłych i młodzież. Świetnym przykładem jest pojawienie się piosenki Gdzie się podziały tamte prywatki Wojciecha Gąssowskiego w opozycji do utworów Bitaminy, czyli hip-hopowo/jazzowych. Jak dla mnie rewelacyjnie ukazano w ten sposób różnice pokoleniowe.

Film mógłby być lepszy, ale nie jest źle. Ma wiele do poprawy, między innymi tempo, wybrane wątki nie zostały dokończone. Niektóre postacie tylko zapychały czas ekranowy, nic nie wnosząc do fabuły. Po co? Nie wiem. Ja polecam zobaczenie tego filmu. Jednak osoby, które oczekują czegoś więcej niż lekkiej, przyjemnej komedii romantycznej – nie mają czego tu szukać. Lepiej obejrzeć coś innego.

Jestem miłośnikiem fantastyki oraz świata Pokemonów i uniwersum Marvela. W wolnych chwilach lubię oglądać mało znane produkcje, o których nikt nie słyszał.
0
Would love your thoughts, please comment.x