Blood&Water to nowa produkcja Netflixa, opowiadająca o skandalicznym życiu nastolatków z Kapsztadu. Jest porównywalna do innego serialu – Szkoły dla elity. Czy serial ma szansę zyskać popularność?
Na początek: serial opowiada o losach nowej uczennicy, która przenosi się do ekskluzywnej szkoły. Uważa, że dziewczyna, która tam chodzi, może być jej porwaną siedemnaście lat temu siostrą.
Sama do końca nie wiem, co mnie podkusiło, aby obejrzeć ten serial – może opis, który jest intrygujący i wydawał się ciekawy, lecz nie spełnił moich oczekiwań. Dlaczego?
Momentami brakowało w nim emocji, było po prostu nudno. Nic szczególnego się nie działo.
Akcja była tak nudna, że w międzyczasie można było robić wiele innych rzeczy na przykład malować paznokcie czy przeglądać Facebooka, gdyż nic ważnego i istotnego by nas nie ominęło.
Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ktoś go porównał do Szkoły dla elity. Może jest wątek o bogatych nastolatkach, ale poza tym nie widzę żadnych wspólnych cech. Wszystko toczy się dość powoli, nie wspomnę o grze aktorskiej, która jest na niskim poziomie, czego nie można powiedzieć o Elite. Tam, chociaż coś się dzieje. Całe szczęście, że serial ten ma tylko sześć odcinków. Gdyby było więcej nie dotarłabym do końca.
Jednak można dostrzec jeden pozytywny wątek, a mianowicie jest poruszony temat nielegalnej adopcji dzieci. Dowiadujemy się, jak działa taka szajka, jaki ma plan działania oraz jak tuszuje informacje i czuje się bezkarna. Taka wiedza czasem jest przydatna. Fajnie, że coraz więcej powstaje seriali czy filmów z takimi trudnymi tematami. Warto o nich mówić i przypominać ludziom, że taka sytuacja, może się przytrafić każdemu.
Czy warto obejrzeć?
Można, jeśli lubicie takie klimaty. Mi osobiście nie przypadł do gustu, wolę dobrą i ciekawą akcję, która mnie zaskoczy w najmniej oczekiwanym momencie.
Odpowiedz