Królestwo dusz
Szesnastoletnia Arrah nie radzi sobie z magią. Dziewczyna urodziła się w rodzinie potężnych szamanów, dlatego powinna iść tą drogą i tak jej poprzednie pokolenia. Niestety Arrah nie potrafi przywoływać duchów przodków, wróżyć z kości ani innych tego typu rzeczy.
Po pewnym czasie odkrywa, że jej rodzicielka kradnie dzieci, aby stworzyć nową i ulepszoną córkę za pomocą czarnej magii. Ma nadzieję, że zbudzi ona Króla Demonów. Jeśli jednak on znowu powróci, zniszczy wszystko na swojej drodze.
Arrah nie może nikogo ostrzec, ponieważ matka więzi ja w klątwie milczenia. Każdy rytuał wykonany przez szesnastolatkę sprawia, że jest ona coraz bliżej śmierci. Dziewczyna musi poświęcić swoje życie, aby powstrzymać to całe zło.
Królestwo dusz to pierwsza część trylogii autorstwa Reny Barron. Jako wielka fanka fantastyki i mitologii musiałam sięgnąć po tę pozycję. Książka zawierała wszystko, co kochałam. Dodatkowo okładka to prawdziwe arcydzieło. W ciemności potrafi się mienić, a jako okładkowa sroka musiałam wspomnieć o tym aspekcie!
Skoro lektura przyciągnęła mnie opisem i przepiękną okładką to czy zatrzymała mnie swoim wnętrzem i sprawiła, że trafiła na moje książkowe podium?
Niestety, aż tak wysoko to nie. Byłam trochę rozczarowana. Spodziewałam się naprawdę wciągającej i porywającej powieści.
Przez pierwsze około sto stron muszę przyznać, że trochę się męczyłam. Akcja toczyła się powoli i jakoś nie było żadnej akcji, która sprawiłaby, bym była ciekawa dalszych losów. Nie chciałam jednak skreślać tej książki tak szybko i dałam jej szansę. Okazało się, że to była bardzo dobra decyzja, ponieważ w dalszej części akcja zaczęła się rozkręcać i w końcu wkroczyła na dobre tory.
Co do bohaterów, to muszę przyznać, że najbardziej polubiłam główną bohaterkę. Trzymałam za nią kciuki za każdym razem, kiedy próbowała używać swojej magii, a dokładniej jak próbowała odkryć, czy ją w ogóle ma.
Pomimo tego, że akcja na początku toczyła się wolno, uważam, że naprawdę warto jest dać tej pozycji szansę. Nie należy zniechęcać się i zagłębiać dalej.
Jestem pewna, że żadna okładkowa sroka nie pominie tej lektury i na pewno da jej szansę. Myślę, że naprawdę warto.
Żniwiarz dusz
Arrah po wielu latach zdobyła to czego pragnęła. Poniosła jednak za to ogromną cenę. Ostatnia znachorka ma uratować rodzinę, która ją zdradziła, królestwo i miłość.
Arrah planuje odnaleźć tych, którzy przeżyli po ataku demonów. Rudjek poluje na ocaleńców z demonicznej armii. Odkrywa intrygę, która ma zniszczyć pozostałości z ich świata. Król Demonów pragnie dziewczyny. Jeśli ona i Rudjek nie rozwikłają jego planów, zniszczy wszystko, co stanie mu na drodze.
Żniwiarz dusz to drugi tom trylogii Reny Barron. Wiele osób na pewno nie mogło się doczekać tej kontynuacji. Ja jednak miałam przyjemność posiadać od razu dwie części, przez co mogłam od razu sięgnąć po dalsze losy bohaterów Królestwa dusz.
Okładka, co do poprzedniej, zmieniła jedynie wersję kolorystyczną. Zamiast złotego węża dostajemy zielonego. Muszę przyznać, że druga bardziej przyciąga wzrok i lepiej trafiła w moje gusta.
Bardzo dużo mówi się o tym, że drugie części są gorsze od poprzedniej. Autor zazwyczaj wykorzystuje swój pomysł w pierwszej i ciągnie serię na siłę. Jako, że początki Królestwa dusz nie sprawiły, żebym wciągnęła się w historię, byłam przekonana, że będzie tutaj tak samo.
Pozytywnie się jednak zaskoczyłam.
Od pierwszych stron z zapartym tchem śledziłam losy bohaterów i nie mogłam się oderwać. Muszę przyznać, że druga część o wiele lepiej się zaczęła.
Dodatkowo związek miłosny między Arrah a Rudjekiem ciągle napotykał przeszkody. Naprawdę im kibicowałam i nie mogłam znieść tego, że nie mogą być razem. Uważam, że bardzo do siebie pasują i grzechem by było, jakby nie byli razem.
Żniwiarz dusz pochłonął mnie całkowicie. Uważam, że był o wiele lepszy od pierwszej części i cieszę się, że nie poddałam się i dałam jej szansę. Nie mogę doczekać się dalszych losów bohaterów i niestety ostatniej części tej trylogii.
Odpowiedz