Miłosne taktyki, seks, kłamstwa i kasety wideo – Recenzja filmu

fot: Netflix

Nigdzie nie znalazłam tylu jej twarzy. Miłość – oczarowanie, miłość – gra, miłość – walka, miłość nieodwzajemniona, „miłość” narzucona społecznym zwyczajem lub głęboko skrywana i absolutnie zakazana. Tylko seksu brak.

Miłosne taktyki. Wszystkie kluczowe sceny i chwyty są: zakład z przyjaciółmi, wyzwanie i gra, sprawdzanie Instagrama, faktycznie przypadkowe spotkania, romantyczne spacery, uwalniający lot w przestworza i wzajemne odkrywanie się. I oczywiście rozpoznanie gry, wstyd i wtopa – w trzech czwartych filmu – oczywiście musi być. A potem już prostowanie nieporozumień, wybaczanie i happy end. Klasyka komedii romantycznej. Można jeszcze dodać ciuchy z wybiegów, eleganckie mieszkania i standardowe lokowanie tureckich atrakcji turystycznych – zarówno klasycznych ujęć Stambułu, jak i cukierkowo pokazanej Kapadocji. Sceneria wymarzona. O, i nie powinnam tego pominąć – na początku się zastanawiałam, czy tu celowo jest wszystko tak pastiszowo przerysowane, wręcz sztuczne, czy tylko tak wyszło – zwłaszcza że pod koniec ta nuta znika. Nawet jeśli nie utrzymali dystansu do konwencji do końca, to kilka niezłych komediowych sytuacji było, głównie dzięki uroczej Demet Ozdemir. Chyba o czymś jednak nie napisałam. Tak, cóż, przekonującej opowieści o miłości tu nie ma. Jest schemat, są klisze, są posty o taktyce podrywu i nagminnych błędach w strategiach damsko-męskich, ale miłości – brak! Więc gdyby ktoś na walentynki szukał czegoś faktycznie chwytającego za serce – to odradzam. Mogę ewentualnie podpowiedzieć Sadece Sen sprzed wielu już lat.

Podobno większość (wszystkie?) seriali tureckich opowiada o miłości. I faktycznie nie spotkałam takiego, w którym tego tematu by nie było. Także najpoważniejsze dramaty obyczajowe są konstruowane wokół poszukiwania czy przeżywania miłości. I od konwencji gatunkowej zależy, jak się o niej opowiada. Nigdzie też nie znalazłam tylu jej twarzy, więc jeszcze raz: miłość – oczarowanie i czułość, miłość – gra, miłość – walka, miłość nieodwzajemniona i nieszczęśliwa, „miłość” narzucona społecznym zwyczajem lub głęboko skrywana i absolutnie zakazana. Już nie wspomnę o konieczności walki o nią. To wszystko jest, ale tak oblepione sensacyjnymi intrygami lub obyczajowymi utrudnieniami, że rzadko wygląda autentycznie. Powtarzający się fabularny schemat tłumi wiarygodność opowieści o bohaterach i tego, co miałoby ich łączyć. Tkanki życia tu nie ma. A szkoda, bo w mnożeniu pomysłów na romantyczne sytuacje i tworzenie erotycznego napięcia między bohaterami scenarzyści tureccy są naprawdę dobrzy. Im mniej mogą pokazać wprost, tym bywają lepsi w sugerowaniu. Tylko po co to nieustanne piętrzenie utrudnień? Na tym tle można ocalić kilka seriali – Intersection (dwa pierwsze sezony), Merhamet, Camdaki Kiz, Doğduğun Ev Kaderindir (pierwszy sezon) czy też Siyah Beyaz Ask – przedziwny, nierówny, ale bardzo ciekawy w sposobie opowiadania o relacjach bohaterów, nie tylko wiodących.

Szczęśliwie przypomnienie „tkanki życia” podrzucił mi ponownie Netflix w postaci perełki – „starocia” który, o dziwo, na tle przewidywalnych, powtarzalnych schematów wcale się nie zestarzał. Nadal wydaje się dotykać czegoś z pogranicza obyczajowego tabu i autentycznego życia. I tak też o nim opowiada – wyzwalająco, oszczędnie, przekonująco, w sposób nieoczywisty budując znaczenia i same postacie. Dlatego tym razem, powtórzę: na szczęście, spod seksu, kłamstw i kaset wideo może wyłonić się miłość. Albo sugestia, chociaż, że coś głębokiego i autentycznego zrodziło się pomiędzy bohaterami.

Nie zakończę w przeddzień walentynek hasłem: Po Taktykach miłosnych niech żyją Seks, kłamstwa i kasety wideo! – choć miałabym ochotę…

0
Would love your thoughts, please comment.x