Czwarty odcinek 3. sezonu Legacies zatytułowany Hold on Tight to planowane wcześniej zakończenie sezonu drugiego (oczywiście gdyby nie pandemia). Czy na pewno właśnie tego oczekiwaliśmy?
Muszę przyznać, że Hold on Tight to chyba pierwszy odcinek, po którym nie za bardzo wiem, co powiedzieć. Niestety jednak w tym gorszym znaczeniu. Liczyłam tutaj na zakończenie z rozmachem, a mówiąc szczerze, rozczarowałam się.
Jedyne, co w tym odcinku miało jak dla mnie jakikolwiek sens, to stworzenie przez Josie (Kaylee Bryant), Lizzie (Jenny Boyd) oraz Alyssę (Olivia Liang) kolejnego więziennego świata. Pozwoliło to osadzić w nim wszystkie potwory, włącznie z Malivore, by nie robiły już krzywdy nikomu innemu, a zwłaszcza uczniom ze szkoły Salvatore.
Bardzo zdziwiła mnie końcowa scena, gdzie Landon (Aria Shahghasemi) rozpłynął się, i to dosłownie, nie tylko w przenośni. Być może miało to jakiś związek z wcześniejszym „wejściem” Malivore, czyli – jak dobrze wiemy – ojca wspomnianego bohatera, w jego ciało.
Powiem, że trochę zasmuciła mnie scena, kiedy Lizzie zobaczyła całujących się MG (Quincy Fouse) i Alyssę, na dodatek akurat w tym momencie, gdy chciała wyznać chłopakowi, co do niego czuje. Myślę, że bliźniaczka zasługuje na to, żeby w końcu ktoś zauważył, jaka przekochana z niej osoba, zawsze gotowa ruszyć z pomocą swoim najbliższym oraz przyjaciołom.
Naprawdę wierzę, że wątki związane z potworami i Nekromantą w końcu w jakimś stopniu zaczną zanikać, a tym bardziej, teraz kiedy zostali oni uwięzieni w kompletnie innym świecie, ponieważ moim zdaniem cała ta historia robi się już nudna.
Mam nadzieję, że na wszystkie nurtujące pytania, dlaczego stało się tak, a nie inaczej, odpowiedzi znajdziemy w kolejnych odcinkach.
Podsumowując: nie powiem, czy warto obejrzeć, czy też nie. Jak dla mnie odcinek można zobaczyć tylko po to, żeby nie zgubić wątku.
