Papierowa wersja „Virgin River” – Czy warto czytać?

oznorCO

Słońce po burzy to pierwszy tom z serii Virgin River autorstwa Robyn Carr. Lektura była moją pierwszą stycznością z jej twórczością.

Po cykl Virgin River sięgnęłam po namowach mamy, która jest ogromną fanką netfliksowej produkcji. Zarzekała się, że dla takiej miłośniczki romansów i obyczajówek, jak ja, to będzie przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Obiecywała wiele intryg, w których jest szansa, że się pogubię, ale na pewno mnie zainteresują. Być może po takim stwierdzeniu, miałam zbyt wygórowane oczekiwania. Jednak książka wydaje mi się całkowicie inna. Intryg nie było tam zbyt dużo, a klimat o wiele spokojniejszy.

Mimo zawodu pod względem różnic z ekranizacją ta pozycja mnie nie zawiodła. Powieść czyta się dość szybko i nawet nie odczułam przemijającego czasu, poświęconego na tę książkę. Aczkolwiek muszę przyznać, że przez kilka pierwszych stron się przemęczyłam. Narracja trzecioosobowa, z którą rzadko kiedy mam do czynienia, nie pomagała w przebrnięciu przez wprowadzające rozdziały.

Książka opowiada historię Mel, która próbuje zerwać z dotychczasowym życiem. Jej ucieczka jednak nie jest usłana różami; ani miasto, ani mieszkanie, nie wygląda tak, jak zostało zaprezentowane w ofercie pracy. Zatem kobieta postanawia wyjechać, ale los chce czegoś innego. Wskutek niespodziewanych okoliczności postanawia się przemóc i zostać w Virgin River.

Robyn Carr przekonała mnie do siebie kreacją bohaterów i ogólnym wyważeniem. Postacie bardzo sympatyczne i przyjemne względem treści. Poza tym ilość opisów otoczenia nie jest przesadzona. Treść naprawdę nie przytłacza i gdy już się człowiek wciągnie w lekturę, to nie może łatwo odpuścić.

Wiem, że praktycznie nigdy filmowe okładki nie są najlepsze, ale w tym przypadku ona nawet nie jest jakkolwiek ładna. Bezpośrednio nawiązuje do aktorów, grających w serialu, ale w zestawieniu, chociażby z drugą częścią jest po prostu średnia i zbyt „nachalna”. O wiele bardziej podobały mi się stare wersje okładkowe, ale rozumiem, że produkcje Netflixa rządzą się swoimi prawami.

Jeśli komuś przypadła do gustu tematyka serialu, to warto zajrzeć do troszeczkę spokojniejszych perypetii mieszkańców Virgin River.

Miłośniczka filmów i książek romantycznych. W wolnych chwilach zajmuję się muzyką i sztuką szeroko pojętą. Od pewnego czasu w Internecie można mnie spotkać pod pseudonimem Nudati.
0
Would love your thoughts, please comment.x