Po dwutygodniowej przerwie The 100 powraca z nowym odcinkiem zatytułowanym „A Little Sacrifice”, napisanego przez Nikki Goldwaser i wyreżyserowanego przez Sherwina Shilati.
Kompletnie nie wiem jak ocenić najnowszy odcinek The 100, ponieważ był dla mnie zbyt ekscentryczny. Najdziwniejsze jest to, że przez cały ostatni sezon twórcy przygotowywali nas na śmierć kogoś z głównej obsady. Nie spodziewałem się, że padnie na Diyozę akurat wtedy, gdy ją z każdym odcinkiem coraz bardziej lubiłem. Spodziewałem się, że to Echo umrze.
Myślę, że wiele osób już nie może zarzucić, że najnowszy odcinek w całości skupiał się na Clarke, w tym epizodzie została trochę z tyłu, pozwalając Octavii na rozmowę z Leavittem. Nie wiem, jak mogła go zostawić… Mam nadzieję, że to nie jest koniec ich znajomości. Jak dla mnie za dużo jest bohaterów, momentami miałem już przesyt. Fajnie, że Clarke zwróciła uwagę, że trzy najniebezpieczniejsze dziewczyny są na tej planecie.
Wracając do Sheidhedy, to wcześniejsze jego wątki były znacznie ciekawsze niż ten, prezentowany w najnowszym odcinku. Ogromny ukłon w stronę aktora, który gra tę postać, bo wyszło mu to rewelacyjnie. Miło było patrzeć, jak Indra walczy o swoich ludzi. Nawet stanęła z nim do bitwy. Moim zdaniem Madi wszystko zepsuła, chociaż dało to nadzieję, że kiedyś pokona Sheidhedę, ale myślę, że matka Gai bez problemu by sobie z nim poradziła. Coś by wymyśliła.
Jeszcze co do bitwy między Indrą a Sheidhedą – sposób, w jaki walka była nagrywana, to było najgorsze, co mogłem oglądać. Chyba zapomnieli o pewnym stylu filmowania akcji, zbyt dużo zmiany orientacji i czuć było napakowanie efektów specjalnych.
W końcu Jordan się do czegoś przydał. Ktoś wreszcie zauważył, że pastor przez cały czas manipuluje uczniami odnośnie ostatniej bitwy, w której kluczem jest Clarke. Dziwne, że akurat syn Monty’ego wpadł na ten pomysł, a nie uczniowie. Interesujący zwrot akcji, jestem ciekaw, jak ten wątek się dalej rozwinie.
Jest mi bardzo przykro, że tak złożona i wnosząca postać do serialu zmieniła się. Urodziła przepiękną córkę Hope, zrobiła wszystko, aby jej pociecha nie zeszła na złą drogę, a mimo to zginęła. To nie sprawiedliwe, zdecydowanie powinna to być Echo, a nie Diyoza.
Do końca zostało już tylko 6 odcinków. Czuć, że historia powoli dobiega końca. Mam nadzieję, że z każdym odcinkiem będzie coraz lepiej i akcja znacznie nabierze tempa. Jestem bardzo ciekaw tego, jak rozwinie się relacja między Octavią a Hope i czy dziewczyny będą się wspierać po tak traumatycznej stracie członka rodziny.
Odpowiedz