Powrót starej znajomej – Recenzja 3×11 „Legacies” [spoilery]

Po trzech tygodniach czekania na jedenasty odcinek serialu Legacies muszę przyznać, że to jest to, co chciałam zobaczyć.

Epizod zaczyna się dosyć nietypowo bo od filmiku nagranego dla Triady w starym, czarno-białym stylu. Organizacja na nagraniu próbowała otworzyć za pomocą bomby, znany z wcześniejszych odcinków, obiekt, który bez większego problemu otworzyła Hope (Danielle Rose Russell). Ciekawe dlaczego akurat ona.

Wracając jednak do teraźniejszości. Nowi znajomi Cleo (Omono Okojie) postanawiają pomóc dziewczynie w odnalezieniu inspiracji, aby pokonać Malivore. Po chwili jednak natchniona Hope wpada na plan odłączenia i zniszczenia świata więziennego starą metodą Kaia Parkera opisaną w jego notatnikach. W tym pomaga jej również Landon (Aria Shahghasemi).

Plan polega na wejściu do świata, w którym uwiezione są wszystkie potwory w projekcji astralnej. Wtedy trzeba przekonać Nekromantę, że jeśli ten zerwie więź z obecnym miejscem to całe otoczenie stanie się niestabilne. W takim przypadku będzie mógł uciec przez jedną z wielu stworzonych „furtek”. Po wykonaniu tych czynności sfera z Malivore, Nekromantą i innymi stworami włącznie się zawala, co ratuje całą szkołę i nie tylko.

W międzyczasie Alaric (Matthew Davis), Kaleb (Chris Lee) oraz Cleo wyjeżdżają na poszukiwania jakichkolwiek informacji na temat artefaktu. Ale nie tylko na tym opiera się wycieczka. Kaleb próbuje poderwać Cleo i umówić się z nią na randkę, jednak ta odmawia, ponieważ chłopak nie jest prawdziwy w tym, co robi. Na koniec jednak widzimy gigantyczną zmianę w jego zachowaniu. Po prostu postawił na szczerość i dzięki temu Cleo zgodziła się na spotkanie.

Jednak dla mnie najlepszym momentem był powrót postaci, którą bardzo dobrze znamy z końcówki drugiego sezonu. Mowa tutaj oczywiście o ciemnej stronie Josie (Kaylee Bryant). Bohaterka chcąc porozmawiać z siostrą przez magiczny pryzmat, zamiast jej przywołała swoją mroczną osobę. Właśnie dzięki temu dziewczyna uświadomiła sobie, że wypychając drugą siebie, niestety nie będzie w stanie być szczęśliwa.

W tym epizodzie mamy trochę innego potwora niż zwykle, ponieważ przez ugryzienie Berbalanga staje się nim Hope. Całą sytuację ratuje nie kto inny jak Josie. Za namową swojej ciemnej strony postanawia ponownie wchłonąć magię, której nie może się wyprzeć. Okazuje się, że żeby ocalić dziewczynę trzeba wbić jej zaklęty sztylet, a na to odważył się już Landon. Zastanawia mnie jednak, dlaczego to zrobił, skoro wiedział, że jego dziewczyna może zginąć.

W tym odcinku jesteśmy również świadkami wydarzeń z przeszłości Finch (Courtney Bandeko). MG (Quincy Fouse) oraz Lizzie (Jenny Boyd) zdecydowali się oddać wampirzy skok na główkę i zobaczyć dlaczego przemieniła się w wilkołaka. Stało się to, kiedy bohaterka była jeszcze małą dziewczynką. Zrobiła to nieświadomie i za prośbą swojego dziadka, który wcześniej zdążył powiedzieć jej o tym, co może się z nią stać.

Podsumowując: myślę, że zdecydowanie warto zobaczyć ten odcinek po trzech tygodniach oczekiwania. Bardzo spodobały mi się historie podzielone na bohaterów w tym epizodzie i mam nadzieję, że takich będzie o wiele więcej. No i oczywiście trzeba wspomnieć o powrocie ciemnej strony Josie, bo muszę powiedzieć, że miło było ją ponownie zobaczyć.

 

Nazywam się Zuzia, ale w internetach istnieje bardziej jako DumDiDum. W skrócie to uwielbiam słuchać muzyki, filmy Marvela, Gwiezdne Wojny oraz seriale. W tej dziedzinie najbardziej interesuje mnie sci-fi, fantasy, a także akcja. Nie pogardzę również dobrą książką (szczególnie kryminałem) i kubkiem gorącej czekolady :)
0
Would love your thoughts, please comment.x