Przyznam, że czwarty odcinek serialu Kung Fu to był dla mnie emocjonalny rollercoaster, a to czego dowiedziałam się w trakcie sprawiło, że zaniemówiłam.
Już od pierwszych minut jesteśmy świadkami narodzin planu znalezienia tajemniczej skrzynki, do której Nicky (Olivia Liang) ma klucz. Towarzyszy jej nie kto inny jak Henry (Eddie Liu) – znawca starożytnej historii Chin. To właśnie on odkrył pudełko na jednej ze stron w starej bajce.
W międzyczasie rodzina Shen przygotowuje się na wspólną kolację przed ślubem Althei (Shannon Dang) i Dennisa (Tony Chung). Niestety w trakcie posiłku dochodzi do kłótni na temat przedmałżeńskiej zgody, na to, co każda z osób po ślubie dostanie. Wtedy Althea nie wytrzymała i powiedziała rodzicom narzeczonego kilka słów w tej sprawie. Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie i para doszła do porozumienia.
Oczywiście nie obyło się bez świetnej sceny walki pomiędzy Nicky a Razorem (Donald Sales), który pracuje dla Zhilan (Yvonne Chapman). Dziewczyna wyzwała go na pojedynek, mówiąc, że jeśli on wygra to bierze klucz i to, co w pudełku, natomiast jeśli wygra bohaterka, to zawartość bierze ona. Raczej nie trzeba zgadywać, kto zwyciężył, bo oczywiście była to Nicky.
W tym odcinku dowiedzieliśmy się co nieco o przeszłości Henry’ego, która nie była raczej zbyt ciekawa. Widzimy, że chłopak był notowany i posiada swoją kartotekę. Wiemy to od Evana (Gavin Stenhouse), który w nielegalny sposób sprawdził, co nowy znajomy jego byłej dziewczyny ma za uszami.
Gdy tylko Nicky dowiedziała się o tym, początkowo nie wiedziała chyba co zrobić. Po chwili jednak konfrontuje to z chłopakiem, który nie wstydzi się tego co zrobił i mówi, że tak na prawdę wystarczyło go tylko spytać. Warto jednak wspomnieć, że on też nie wiedział gdzie była dziewczyna przez ostatnie trzy lata, więc wychodzi na to, że mamy tutaj remis.
Scena na koniec epizodu, gdzie siostry Shen nadrabiają zaległości z poprzedniego dnia, na serio mnie ruszyła. Główna bohaterka wyczuwa, że siostra nie mówi jej wszystkiego i to właśnie wtedy starsza zdradza jej, co spotkało ją w pracy ze strony szefa, kiedy ta trenowała w Chinach.
Powiem szczerze, że czułam się w tym momencie jak taka trzecia siostra, która siedzi razem z nimi i słucha co każda ma do powiedzenia. Zrobiło mi się też bardzo przykro z powodu tego, że starsza bohaterka obwinia się o to, co zrobił jej pracodawca i dlatego też nie chce zgłosić nigdzie swojej sprawy. Mimo tak okropnego czynu boi się o popsucie reputacji mężczyzny.
Jeżeli lubicie odcinki, gdzie dzieje się na prawdę dużo to zdecydowanie polecam zobaczyć ten epizod. Możecie się zdziwić, uśmiechnąć, ale też wzruszyć czy nawet zasmucić, a to wszystko w zaledwie czterdzieści dwie minuty oglądania.
Odpowiedz