Sylwia Lipka w nowym obliczu? – Recenzja książki „Mery Majka”

hdrpl

Mery Majka to debiutancka książka piosenkarki i influencerki − Sylwii Lipki. Nad przeczytaniem tej pozycji nie zastanawiałam się zbyt długo, jednak dokończenie jej zajęło mi sporo czasu. 

Książkę otrzymałam wraz ze świeczką i brelokiem. Jak zawsze zwracam uwagę na okładkę i poświęcam jej co najmniej jeden akapit, to teraz praktycznie nie mogę niczego o niej powiedzieć. Po prostu jest, nie przyciąga ani nie zachęca. Wydaje mi się, że młodsza część czytelników będzie zachęcona taką jakże kolorową oprawą. 

Przy wyborze tej książki kierowała mną myśl, że to książka SYLWII LIPKI. Szczerze, nie wiem czy oczekiwałam czegoś więcej, czy to było w zupełności to, o czym myślałam. Ciężko określić moje nastawienie do tej pozycji.

Jak dla mnie niektóre sytuacje zostały opisane dość mało realistycznie. Część relacji i uczuć odebrałam jako naciągane, a nawet wymuszone. Wyidealizowany świat był dla mnie wręcz nie do wyobrażenia. Może po prostu jestem już za stara na takie opowieści. 

Język i styl pisania również nie przypadły mi do gustu. W pewien nieokreślony sposób mnie męczył. Czy informacja o tym, że jest to debiut pisarski Sylwii, mogłoby być usprawiedliwieniem? Wydaje mi się, że nie. Każdą książkę można dobrze opracować, ale przez dłuższy czas, a nie pół roku. Może faktycznie ta książka zawiera w sobie elementy autobiografii i część sytuacji naprawdę jest napełnionych szczerością. Nie mniej jednak dziewczyna brała udział w konkursie, gdzie jakaś inna uczestniczka była lepsza od Mery, ale i tak wygrała główna bohaterka. Rozumiem, że w świecie sprawiedliwości nie uświadczy w dużej ilości, ale nie przesadzajmy. Zwyciężczyni miała możliwość pobierania zajęć z jakimś mężczyzną, który miał jedynie wolny termin w piątki koło dziesiątej rano. Wskutek czego dziewczyna musiała co tydzień opuszczać szkołę. Co dziwniejsze ani rodzice, ani nauczyciele nie mieli problemu z obniżoną frekwencją. 

Nie była to zbyt ambitna lektura. Akcja opowieści toczy się przez jakieś sześć lat: z tego co pamiętam to między dwunastym a osiemnastym rokiem życia. Ten czas to okres dojrzewania, a ja nie dostrzegłam większej metamorfozy bohaterki.

Książkę polecam wiernym fanom Sylwii, ale zakładam, że większość z nich już dawno jest po lekturze. Jeśli ktoś szuka niewymagającej książki, która przypomina surrealistyczną współczesną  wersję Ani z Zielonego Wzgórza, to ta pozycja powinna być idealna.

Miłośniczka filmów i książek romantycznych. W wolnych chwilach zajmuję się muzyką i sztuką szeroko pojętą. Od pewnego czasu w Internecie można mnie spotkać pod pseudonimem Nudati.
0
Would love your thoughts, please comment.x