The other lamb to pierwszy anglojęzyczny film polskiej reżyserki Małgorzaty Szumowskiej, który od niedawna można oglądać na Netflixie.
W lasach z dala od cywilizacji mieszka sekta pod przywództwem tajemniczego mężczyzny. Pasterz, jak każe się nazywać, otacza się kilkunastoma kobietami, które nazywa swymi żonami i córkami. Kobiety są zapatrzone w swego duchowego przywódcę, pozwalają się kontrolować, a wręcz błagają o atencję i ślepo podążają za jego rozkazami. Właśnie stąd nawiązujący do stada owiec tytuł filmu The other lamb, nie wiedzieć czemu przetłumaczony na polski jako Córka Boga.
Narracja rozwija się bardzo leniwie. Widz dowiaduje się o zasadach panujących w komunie. Budowana jest aura tajemnicy, a także obserwujemy specyficzne życie kobiet należących do sekty.
Główną bohaterką jest Selah. Wkraczająca w okres dojrzewania dziewczyna, w której rodzi się bunt. Trapiona sennymi koszmarami i krwawymi wizjami przestaje ślepo ufać Pasterzowi. Kreacja stworzona przez Raffey Cassidy jest jednym z największych atutów filmu. Młoda aktorka, naprawdę świetnie poradziła sobie z wykreowaniem zagubionej, targanej emocjami i wewnętrznymi rozterkami dziewczyny.
Niestety, choć punkt wyjścia jest ciekawy, to sama fabuła filmu jest dość prosta i rozczarowująca. Po seansie czuć zmarnowany potencjał oraz brak zdecydowania twórców, w jakim kierunku film miał pójść. Jak na horror odrobinę za mało w nim grozy, napięcia czy zaskoczenia. Sporo tu symboliki oraz niedopowiedzeń. Obraz można traktować również jako feministyczny manifest przeciwko patriarchalnemu społeczeństwu. Taka wielorakość interpretacji skłania do myślenia, ale powoduje również, że odbiór filmu będzie zróżnicowany.
Świetne są natomiast zdjęcia autorstwa Michała Englerta. Wszystkie występujące w filmie krajobrazy, pejzaże czy przebitki są pięknie pokazane i wyeksponowane. Wyraźnie czuć tu inspirację filmem Midsommar, choć tutaj tło akcji jest o wiele bardziej ciemne i mroczne niż w tamtym obrazie. Pięknie pokazane są lasy, w których na początku przebywają bohaterowie, wzgórza, przez które wędrują w późniejszej części filmu, a także okolice jeziora z finału.
Mimo wielu niedoskonałości należy cieszyć się, że polscy twórcy nie boją się podejmować trudnych tematów oraz przebijają się wśród zagranicznych twórców. The other lamb, choć ostatecznie mnie nie oczarował, powinien przetrzeć drogę innym polskim reżyserom i filmowcom. Tym bardziej że z tego, co czytałem, film jest chwalony w zachodniej prasie i zbiera pochlebne recenzje. Zważywszy na tematykę, jaką podejmuje (dyskryminacja kobiet, sekty religijne), może być różnie odbierany i wymykać się jednoznacznym ocenom. Myślę, że warto obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie na jego temat.
Odpowiedz