Romanse historyczne to ostatnio mój ulubiony gatunek filmów, jednak dla odmiany postanowiłam skusić się na książkę. Padło na pozycję Projekt Księżna Sabriny Jeffries.
Opowiada ona historię piątego księcia Greycourt – Fletchera „Greya” Pryde’a. Mężczyzna wraca do swojego rodzinnego domu, by wziąć udział w pogrzebie ojczyma. Fletcher na co dzień skupiony jest tylko na pomnażaniu swojego majątku i nie myśli o szukaniu miłości. Jego nastawienie ulega zmianie, gdy na horyzoncie pojawia się Beatrice Wolfe. Wygadana i piękna dziewczyna jest inna niż poznane przez niego kobiety.
Okazuje się, że Beatrice staje się „projektem” jego matki. Grey pomaga jej w przygotowaniach Wolfe do debiutu. Pomiędzy tą dwójką tworzy się nić porozumienia, która z czasem przeradza się w coś więcej…
Miałam bardzo dużo oczekiwania co do tej książki. Zafascynowana filmowymi produkcjami w podobnym klimacie chciałam poznać nową przepiękną historię osadzoną w XIX wieku. Niestety trochę się rozczarowałam. Całość czytało się w miarę przyjemnie. Nie polubiłam się jednak ze stylem pisania autorki, bo czasami potrzebowałam przerwy, by wrócić do dalszych przygód.
Najbardziej zaciekawił mnie wątek kryminalny. Szczerze, nie pogniewałabym się, gdyby na nim opierała się cała książka, a reszta byłaby tylko otoczką. Grey odkrywa mroczne rodzinne sekrety, przez co Beatrice jest między młotem a kowadłem. Z utęsknieniem czekałam na wyjaśnienie całej sprawy i dowiedzenie się, co zdecyduje główna bohaterka.
Muszę przyznać, że byłam zaskoczona, jak bardzo niektóre słowa odbiegały od klimatu całości. Wyglądało to tak, jakby ktoś postanowił je tam dopisać bez znajomości książki i bez zastanowienia, czy pasują do tej sceny i gatunku pozycji. Bardzo różniły się od reszty i wyszło to na niekorzyść lektury.
Myślę, że warto sięgnąć po Projekt Księżna, by móc przenieść się w dawne czasy. Nie każdemu może podpasować słownictwo i niektóre sceny, ale książka miała także swoje dobre momenty, więc można dać jej szansę.
Odpowiedz