Ile wzrostu miały smoki? – recenzja „Historii naturalnej stworzeń magicznych”

To pierwszy raz, gdy nie mogę ocenić książki ani po fabule, ani po tekście. Tego pierwszego nie ma, a co do drugiego… jest go niewiele. 

Cała pozycja to swego rodzaju bardzo osobliwy dziennik podróży spisany przez Artemis Matsouki i Dimitrosema Pagonisa. Przemierzają oni kontynenty w poszukiwaniu kreatur czy też istot znanych z legend i podań. Oczywiście znajdują ich zaskakująco wiele, każde z osobna opisują i okraszają własnym komentarzem. Co więc w rezultacie dostaje czytelnik? Niesamowity atlas stworzeń magicznych, pogrupowanych według kontynentów, na których występują. Co do samej charakterystyki każdego ze zwierząt, obejmuje ona takie informacje jak siedlisko, rozmiar, dieta, pochodzenie i potencjalne magiczne zdolności. Nie powiem, by te informacje były szczególnie zaskakujące, ale ja w tym temacie siedzę od lat i pochłonęłam już niejedną publikację.

To wszystko nie stanowi jednak głównego powodu, dla którego w warto interesować się tą pozycją. Tak, to jedna z tych, które można śmiało oceniać po okładce. Jest ona przepięknie i kunsztownie wykonana. Zdjęcia nie oddają tego w pełni. Czerwonopłócienna oprawa nadaje wyjątkowości, a umieszczone na niej złote tłoczenia połyskują przy każdym ruchu. Tak samo jak pozłacane brzegi stron, które migoczą przy ich przerzucaniu. Wasze wewnętrzne dziecko już piszczy? To dobrze, moje też. Wnętrze prezentuje się równie olśniewająco. Wszystkie opisane magiczne stwory zostały zilustrowane w stylu dawnych rycin. Całość komponuje się w zapierający dech w piersiach sposób. 

W tej jednej książce zgromadzono zatem magiczne stworzenia  znane z legend i mitów od wieków. Wyciągnięto je z najdalszych zakątków świata, zapomnianych krain. Zachwyci ona swą urodą każdego, niezależnie od wieku. Z pewnością jest to także ciekawy prezent na zbliżające się święta dla pasjonatów fantastycznych istot. 

Dziękuję wydawnictwu HarperCollins za możliwość zapoznania się z tym dziełem.

Patrzyłam na ludzi zupełnie na wylot. Widziałam żebra, jelita, nawet całe gałki oczne. Tylko serce trafiało się jakoś rzadko...
0
Would love your thoughts, please comment.x