Wszyscy znamy baśnie braci Grimm, ale czy faktycznie słynęli oni tylko z tego? A może zajmowali się kompletnie czymś innym? Zaciekawieni?

Młody detektyw, Nick Burckhardt, zaczyna widzieć dziwne rzeczy. Spotyka osoby, których twarze na jego oczach zamieniają się w karykaturalne gęby różnych bestii. Jest zdezorientowany. Gdy odwiedza go umierająca ciotka, lakonicznie tłumaczy mu, że jest potomkiem Grimmów, którzy zajmowali się dokumentowaniem wybryków natury, a ich zadaniem było likwidowanie ich.
Nasz bohater, jako potomek tego znamienitego rodu, jest w stanie dostrzec coś, czego pozostali nie widzą – potwory ukrywające się pośród ludzi.
Gdy ciotka umiera, zostawia mu przyczepę pełną starych książek i dzienników opisujących najróżniejsze stwory, broń oraz fiolki o nieznanej zawartości.

Serial należy do gatunku fantasy. Jest pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji, grozy, jak również niezapomnianych wrażeń i ciekawych wątków między bohaterami. Tajemniczości dodają cytaty z książek braci Grimm ukazujące się przed rozpoczęciem odcinka, które wzbudzają ciekawość widza. Każdy z nich powiązany jest z nowym śledztwem naszego głównego bohatera, a połączenie kryminału z baśnią pozwala tworzyć całkiem interesujące historie, które wciągają od pierwszego odcinka i chce się więcej i więcej.
Kolejne epizody intrygują i zmuszają do zastanawiania się nad dalszym rozwojem akcji.

Weir Mitchell, aktor wcielający się w Monroego, oraz Bree Turner to najsympatyczniejsi bohaterowie występujący w tej historii. Nie tylko zapewniają element humorystyczny, ale są także skorzy do pomocy i bardzo chętnie wspierają Nicka w rozwiązywaniu spraw związanych z wesenami (tak nazywane są te potwory-ludzie).

Serial jest szalenie wciągający. Oferuje naprawdę godną porcję rozrywki i niepowtarzalne emocje, jednym słowem to jak przejażdżka na rollercoasterze. Warto obejrzeć!