Według mitologii nordyckiej Loki to brat Thora. Jednak ostatnimi czasy stał się popularny dzięki filmom Marvela.
Tom Hiddleston zdobył fanów na całym świecie, wcielając się w boga psot i podstępu. Mackenzi Lee zaprezentowała nam historię przed wydarzeniami z Avengers, a nawet przed rozpoczęciem całego MCU. Jako fanka tego uniwersum nie mogłam przejść obojętnie obok tej książki.
Powieść dzieli się na dwie części. W pierwszej mamy postać młodego Lokiego, który nie może poradzić sobie z własną mocą. Ludzie się go boją, przez co czuje się odrzucony. Poznajemy również Amorę, uczennicę nadwornej czarodziejki, z którą zaprzyjaźnia się główny bohater.
W Asgardzie trwa uczta. Gdy Odyn zerka w magiczne lustro, widzi w nim jednego ze swoich synów na czele armii umarłych przeciw królestwu. Loki pragnąc dowiedzieć się, czy chodzi o niego, czy też o Thora, postanawia sam spojrzeć w zwierciadło. Dochodzi do wypadku. Jego przyjaciółka zostaje wygnana.
W drugiej części bóg kłamstw wyrusza z misją na Midgard, czyli na Ziemię. Nie jest z tego powodu zachwycony. Wręcz gardzi ludźmi. Jednak z czasem lepiej poznaje ich naturę. Autorka wprowadza tu postać nierozgarniętego, homoseksualnego chłopaka o imieniu Theo Bell, który pomaga Lokiemu odnaleźć się na jego planecie. Syn Odyna ma rozwiązać zagadkę dotyczącą tajemniczych zgonów, mające związek z magią.
Postać Lokiego zdaje się grzeczna i trochę niemądra w porównaniu do tego, co dostajemy w MCU. Amora jest chwilami zbyt przewidywalna, co eliminuje element zaskoczenia. Natomiast Theo Bell ma ogromny potencjał. Ubolewam nad tym, że poświęcono mu zbyt mało scen, a jeśli już jakąś dostał, nie była ona wystarczająco wykorzystana. Zdenerwowało mnie przedstawienie Thora. Autorka zrobiła z niego kompletnego idiotę, który nie potrafi nic poza walką.
Fabuła opiera się na fantastyce i kryminale z dodatkiem romansu. Podobało mi się, jak Loki wchodził w relacje z ludźmi, mimo iż uważał ich za prymitywne istoty bez wartości. Przez to, że akcja rozgrywa się w XIX-wiecznym Londynie, możemy chwilami odczuć klimat rodem z książek o Sherlocku Holmesie.
Zakończenie powieści – moim zdaniem rozczarowujące i można było rozegrać to nieco lepiej.
Loki. Gdzie zaległy kłamstwa to utwór przeznaczony dla młodzieży. Może nie jest kanoniczną częścią MCU, ale to bardzo dobry dodatek dla każdego fana. Oczywiście nie odradzam go osobom, które z Marvelem nie mają zbyt wiele wspólnego. Loki to postać mitologiczna, więc książka może posłużyć za luźną lekturę dla każdego.
Koniecznie muszę wspomnieć, że strona techniczna pozostawia wiele do życzenia. Niezwykle irytowały mnie literówki. Zdarzyło się nawet, że słowo zostało w połowie ucięte, przez co musiałam wyczytać z kontekstu, o co chodzi. Niektóre zdania były pozbawione składni. Błędy się czasem u każdego pojawiają, ale w tym utworze przypominały o sobie zbyt często.
Odpowiedz