Od dziecka uwielbiałam mitologię grecką i wszystko, co z nią związane. Aż wreszcie moją uwagę przykuła książka z meduzą na okładce. Dodatkowo napis z tyłu głosił: Poluj, inaczej to Ty staniesz się ofiarą. Co 7 lat przez 7 dni bogowie są śmiertelni. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Tak oto zaczęła się moja historia z Lore Alexandry Bracken.
Wspominałam już, że książki z mapami wyimaginowanego świata są wspaniałe. Mogę powiedzieć, że jest to wręcz mój wyznacznik dobrych pozycji. Tutaj także się nie pomyliłam. Moja teoria coraz częściej się sprawdza. Muszę przyznać, geografie krain Lore przeanalizowałam dopiero podczas pisania tej recenzji. Fabuła tak mnie wciągnęła, że zapomniałam o jej istnieniu. Uwielbiam porównywać treść z rozrysowanymi miejscami i wyobrażać sobie, jakbym żyła w tym uniwersum. Jakbym to ja była bohaterką. Tak bardzo przez to kocham mapy. Dodatkowo mamy tutaj opis rodów, które występują w powieści, oraz członków domów. Widać, że autorka bardzo się przyłożyła do kreowania nowego świata i jest to jak najbardziej na plus.
Lektura na pierwszy rzut oka może przerażać, ponieważ ma prawie sześćset stron. Ale czy to nie jest najfajniejsze w książkach? Jeżeli historia nam się spodoba, to ogromna zaleta. Ponieważ tak szybko nie wyjdziemy z tego świata. Muszę się przyznać, zostałam pochłonięta przez nią. Nie było to jednak takie łatwe. Początkowo historia wydawała mi się zwykła, przeciętna. Oczywiście muszę też dodać, że postawiłam poprzeczkę wysoko. Jak już wspominałam, bardzo lubię mitologię grecką, więc spodziewam się istnych perełek w pozycjach związanych właśnie z tym motywem. Na szczęście fabuła się rozkręciła i nawet nie wiem, w którym momencie doszłam do takiego stanu, że się uzależniłam. Nie mogłam nic robić poza czytaniem. Siedząc na wykładzie na uczelni, myślałam jedynie o tym, by sięgnąć do niej i sprawdzić, co się dalej stało z Lore. Jest to ogromna zaleta, ponieważ powieść chce się czytać, co znaczy, że autorka wykonała swoją pracę na bardzo wysokim poziomie.
Co dziwne, dawno nie byłam równie zaskoczona przebiegiem akcji. Tak się wciągnęłam, że nie zauważyłam drobnych podpowiedzi ani sytuacji, które mogłyby mi dać do myślenia. Jakbym wcieliła się w główną bohaterkę i przejęła jej myśli.
Kiedy w końcu doszłam do pewnego wątku i wszystko się wydało, nie mogłam uwierzyć, że autorka potrafiła tak zbić mnie z tropu. Zazwyczaj jestem osobą, której udaje się przewidzieć koniec, a tutaj byłam zdziwiona.
Muszę jeszcze dodać, że bohaterowie także nie są płytcy, tylko każdy ma jakąś swoją historię i dodaje coś do fabuły od siebie.
Uważam, że jest to jedna z lepszych książek, a może i nawet najlepsza – bo czytałam wiele z motywem mitologii greckiej. Jeśli jeszcze jej nie macie, to radzę szybko się w nią zaopatrzyć i zacząć przygodę z nowym magicznym światem.
Odpowiedz