Potrzebny lekarz! Porównanie książki i filmu „Doktor Sen”

Co mnie podkusiło, żeby po raz kolejny porównywać książkę z jej filmową adaptacją? Od zawsze mama, babcia, jedna i druga pani od polskiego mnie przed tym ostrzegały. Czasem jednak musimy zdecydować się na coś złego, żeby przypomnieć sobie, dlaczego tego nie robić.

Jakiś czas temu porównałem Kingowskie Lśnienie z jego filmową wersją spod ręki Kubricka. Okazało się to trudniejsze, niż początkowo zakładałem, ponieważ oprócz tego samego tytułu i kilku elementów oba twory nie miały ze sobą zbyt wiele wspólnego. Ciut inaczej wygląda to w przypadku książki Doktor Sen i jego ekranizacji, którą wyreżyserował Mike Flanagan.

Stephen King na pewno pamięta o nieprzyjemnościach związanych z produkcją realizowaną przez Kubricka w 1980 roku. Autor do tego stopnia był niezadowolony z finalnej wersji Lśnienia, że nakręcił swoją wersję filmu. Może i był bliższy materiałowi źródłowemu, ale jakościowo to raczej kandydat do Złotej Maliny niż Oscara. Przypuszczam, że gdy dowiedział się o pracach nad ekranizacją kontynuacji, chciał mieć większy wypływ na to, jak ostatecznie będzie ona wyglądać. Czy to dobrze? Trudno powiedzieć; Doktor Sen Flanagana to nie jest udane kino.

King pisząc Doktora, był już ciut starszy, bardziej doświadczony i zmienił swój styl pod ogólnie panujące normy i modę. Książka jest bardziej efekciarska niż poprzedniczka. Dzieje się dużo i widać, że niektóre elementy z Lśnienia zostały usunięte, a inne rozwinięte. Relacje międzyludzkie, motyw przygody, zemsty i samego lśnienia – tego otrzymujemy o wiele więcej. I dobrze, ponieważ mocno wpływa to na przyjemność z czytania tej powieści.

Doktor Sen to film kompromis. Jest w nim sporo elementów z książki, ale też mnóstwo rzeczy autorskich oraz takich, które zostały drastycznie zmienione względem oryginału. Może i kluczowe elementy zostały pokazane w ekranizacji, ale dalej nie jest to coś, czego oczekują fani. Jeśli oglądasz tę produkcję bez znajomości powieści, to pewnie jakoś te dwie godziny zlecą, potem zjesz obiad i zapomnisz. Jeśli jednak pierwowzór Kinga jest Ci znany, możesz poczuć zawód, ponieważ ktoś bezczelnie odarł dobrą książkę z tego, co w niej najlepsze. Niektóre z zastosowanych zabiegów są dla mnie całkowicie niezrozumiałe. W filmie ekipa „Prawdziwego węzła” jest jakaś taka za piękna, Abra zbyt pewna siebie, a postać Dr. Johna, która w książce była kluczowa, w ekranizacji została zupełnie pominięta.

Doktor Sen (film) mnie zawiódł. Widać, że bliska współpraca między reżyserem a autorem książki nie zawsze jest przepisem na sukces. Zacząłem jednak rozmyślać, czego JA oczekuję od takich produkcji. Nie podoba mi się Lśnienie, które poszło swoją drogą, Doktor Sen też pozostawił sporo do życzenia. Może ze mną jest coś nie tak? Mam za duże wymagania? Nie wiem, ale dalej będę prowadził poszukiwania ekranizacji idealnej. Jest to zadanie trudne i wymagające, ale mam nadzieję, że poświęcenie w końcu się opłaci.

0
Would love your thoughts, please comment.x