Od kiedy tylko odkryłam taki cudowny gatunek literatury, jakim jest kryminał, chciałam zostać detektywem. Takim jak Herkules Poirot czy Panna Marple. Cudownie było marzyć sobie o rozwiązywaniu trudnych zagadek i pomaganiu ludziom w ich problemach. I wtedy, niczym grom z jasnego nieba, pojawiła się ona. Filipina Lomar!
Bandzior Twoim wrogiem, ale i przyjacielem
Jak na prawdziwą detektyw przystało, nasza droga bohaterka ma kontakty, których sam Holmes by się nie powstydził. Bo jak inaczej nazwać znajomość z Mokiem, uczciwym złodziejem? Oba określenia tworzą pewien paradoks, ale wbrew pierwszemu wrażeniu, to jest naprawdę dobry chłopak. Bierze istotny udział w śledztwach Filipiny – w końcu to człowiek, który zawsze wszystko załatwi. To pokazuje, że nawet największy zbir, może mieć miękkie serce. Mało tego, czasem się okazuje, że to właśnie ci „najgroźniejsi” okazują się tymi najmilszymi.
Nie zadzieraj z Mulherami
Dochodzenie zaprowadziło naszą młodą detektyw do restauracji „Złoty smok” nękanej przez dwóch chuderlaków – bandytów, którzy myślą, że jak mają broń, to są niezwyciężeni. I tak też czasami bywa. Nie warto być chojrakiem i narażać życie, bo ze stali nie jesteśmy. Filipina miała szczęście, bo mogła liczyć na oddanego przyjaciela. Ale nie każda taka akcja może mieć podobne zakończenie. Świat nas otaczający to nie świat w komiksie i czasami warto pomyśleć racjonalnie.
Podsumowanie
Sprawy kryminalne Filipiny Lomar: Bracia szantażyści to naprawdę świetna pozycja dla fanów Holmesa, Poirota i innych, ale lubiących też nieco współczesne klimaty. To jest dopiero tom pierwszy, kolejne na pewno się pojawią, na co czekam z rosnącą z każdym dniem ciekawością. Jeśli już część pierwsza była taka dobra, to co jeszcze może nam zaoferować Filipina? Przekonamy się o tym, mam nadzieję, że już niedługo. A za możliwość przeczytania Braci szantażystów dziękuję serdecznie Wydawnictwu Egmont i czekam na kolejne części!
Moja ocena: 9/10 (dyszkę zostawiam na kolejne części, żeby tak non stop nimi nie sypać)
Odpowiedz