Smocza krew to historia o księżniczce, która odnalazła swoje dziedzictwo.

Królestwo po śmierci króla pogrążyło się w żałobie. Nowym władcą został jego syn, co niekoniecznie spodobało się księżniczce Helii. Nie ma ona jednak czasu na obiekcje, bo okazało się, że nikczemne działania oraz otrucie ojca dziewczyny sprawiły, że obudziło się pradawne zło w postaci smoka zagrażającego królestwu. Oskarżenie o zdradę zmusza Helię do ucieczki, co jednocześnie staje się początkiem zupełnie nowej przygody. To też droga ku odkryciu dziedzictwa skrywającego tajemnicę jej narodzin.

Helia jest intrygującą postacią. Nie jest rozkapryszoną księżniczką i potrafi postawić na swoim. Z pewnością ma silny charakterek oraz nie zostawia przyjaciół na lodzie, potrafi walczyć o swoje, a tym bardziej nie daje się zastraszyć własnemu bratu. Komiks urzekł mnie ponadto kreską oraz barwnymi ilustracjami. Czyta się go dość szybko, a wciąga od pierwszej kartki. I nawiasem mówiąc, podobają mi się tutaj przedstawieni bohaterowie tacy jak Khtollowie, którzy ubarwili historię. Stworzenia te są zabawne i śmiesznie mówią.

Z pewnością to było dla mnie coś nowego, bo dość rzadko sięgam po takie dzieła i obawiałam się, że może nie zrozumiem historii. Na początku trudno było mi się połapać, co się wydarzyło, a język komiksu wcale tego nie ułatwiał. , Po pewnym czasie wczułam się jednak w przygodę. A wręcz kibicowałam księżniczce. Była ucieleśnieniem tego, czego młode dziewczyny poszukują w powieściach – waleczną damą, która nie dała się mężczyznom i pokazała, co potrafi.

Nie da się ukryć, że Smocza Krew zawiera wiele atutów pożądanych przeze mnie podczas czytania komiksów. Dobry humor rozbawiający do łez, interesujące postacie, motyw przemiany oraz smoki. Świetnie się bawiłam, czytając, dlatego polecam ją wszystkim miłośnikom legend o mitycznych, latających stworzeniach. Autor spisał się na medal i barwnie przedstawił całą historię.

Dziękuję wydawnictwu Egmont za możliwość poznania historii.