

Wydaje mi się, że dla widza w czasie pierwszego seansu to wszystko może wydawać się niezrozumiałe i zmuszające do refleksji podczas oglądania filmu, wskutek czego wybijające z rytmu, ale sądzę, że film w tych kwestiach będzie zyskiwać z każdym kolejnym razem, gdy się po niego sięgnie. Głównie przez to, że będzie można skupić się na wyłapywaniu różnych smaczków, o których za pierwszym razem nie mieliśmy nawet pojęcia. Poza tym ponowne odkrywanie tego świata, wiedząc, na co się piszemy – według mnie – jest w stanie rozwiać wiele wątpliwości, które nasuwały się podczas pierwszej demonstracji potencjału świata przedstawionego.

W oderwaniu od całej reszty należy pochwalić również grę aktorską. Tak jak John David Washington jest obojętnym w gruncie rzeczy na wszystko „protagonistą”, to Pattinson lśni i już nie mogę się doczekać ujrzenia jego kreacji Batmana w nadchodzącej produkcji o przygodach człowieka nietoperza w reżyserii Matta Reevesa, która zadebiutuje już w następnym roku. Tenet to film, jak wyżej wspomniałem, który stoi akcją i swoją tajemniczością, ale również sztuczkami, na których Nolan stoi już od dawna. Chyba największe wrażenie, odnośnie do myśli, Nolana wywarło na mnie użycie i zastosowanie lotniska w ogólnej narracji.

Najbardziej pozytywne odczucia sprawiła u mnie muzyka skomponowana przez Ludwiga Göranssona, który na swoim koncie ma wiele fenomenalnych utworów w tym tych, które po raz pierwszy usłyszeliśmy w Tenet. Pierwsza sekwencja, gdy Ludwig wjeżdża na pełnej to czyste złoto nadające wspaniałe tempo początkowym scenom akcji. Zresztą im dalej, tym lepiej, jeśli chodzi o dalsze wykorzystanie swojego talentu przez tego twórcę. To on stwarza przyszłościową atmosferę swoją pracą.

Najgorzej, jeśli mam mówić o minusach całej produkcji jest z bohaterami, a raczej ich napisaniem, ponieważ służą w większości zrealizowaniu planu Nolana, odnośnie opowiadania historii. Są bezdusznymi, skrytymi szpiegami. Może poza Neilem, którego charyzma nadrabiana jest bawieniem się swoją rolą przez Roberta Pattinsona. To postacie są trybikami w całej maszynie, która bez nich by nie działała, przez co oczywiście nie pozwoliłaby na realizację koncepcji reżysera. Nadal mamy tutaj, tak jak w innych filmach Krzyśka, przerost formy nad treścią. Ponad dwadzieścia lat pracy a człowiek nadal niczego się nie nauczył będąc pewnym, że w niektórych aspektach wynaturzona historia stanie się po raz kolejny czymś wybitnym. Również tak samo jak w Interstellar Nolan stara się przedstawić problemy świata, w którym obecnie żyjemy, dotykając tylko i włącznie jednym, tym małym palcem ekologii, robiąc to po macoszemu i „bo tak”. Można było ten wątek w ciekawy sposób rozwinąć, ale po co? Przyszłość przecież się nie liczy. Prawda? Starania o nadanie filmowi znaczenia ogólnoświatowego spełzły na jednym wymuszonym dialogu, a potencjał filmu mógł zostać wykorzystany nie tylko dla rozrywki, której przyczyną stała się inwersja, ale także dla większego dobra. Dobra naszej planety. W filmie wszechobecna ekspozycja ma nam pomóc bardziej zrozumieć o co właściwie tutaj chodzi, ale jednocześnie tłumaczy nam wszystko niczym małemu dziecku. Tylko jak inaczej to wszystko wytłumaczyć, żeby w naszych oczach jakoś działało? Był to prawdopodobnie jedyny sensowny sposób, ale to zupełnie go nie usprawiedliwia. Uzyskiwanie w pierwszej połowie dzieła coraz większej liczby pytań i odpowiedzi na nie sprawia, że jesteśmy przytłaczani informacjami. Szkoda, że potrzebnymi w dalszym zrozumieniu ogólnej fabuły.

Tenet to film pod wieloma względami bardzo dobry, ale również taki, w którym widzimy Nolanizm do potęgi i wierzcie mi, że nie jest to cecha dodatnia. Tak jak już wspominałem, to pierwsza ogromna kinowa premiera od dawna i warto się na nią wybrać. Nie miałem za dużych oczekiwań i się nie zawiodłem, dostałem coś, co bardzo polubiłem. Znowu powtórzę to, że nie jest to dzieło dla każdego. Oczekujesz spalenia swojego mózgu przez „geniusza” Krzyśka, trzymającej w napięciu akcji i technicznie rewelacyjnego filmu? Nie zawiedziesz się.
Widzieliście już Tenet, jak Wasze wrażenia? Podzielcie się nimi w komentarzach, bo coś czuję, że to strasznie kontrowersyjna produkcja.
Odpowiedz