Już nie takie ciche miejsce – recenzja filmu Ciche miejsce 2
Ciche miejsce 2 to bezpośrednia kontynuacja poprzedniego filmu. Reżyserem wciąż jest John Krasinski, a w główne role wcielają się aktorzy znani z pierwszej odsłony.
Film kontynuuje historię przedstawioną w części pierwszej. Rodzina Abbotów jest zmuszona opuścić swoją farmę, na której dotychczas starali się przetrwać inwazję reagujących na najmniejszy hałas stworów. Kobieta wraz z trójką dzieci (w tym jednym dopiero co narodzonym) wyrusza w podróż starając się przetrwać oraz znaleźć bezpieczne schronienie. Natrafiają na Emmeta, dawnego znajomego z czasów sprzed apokalipsy. Początkowo mężczyzna (mający za sobą własne traumatyczne przeżycia) nie chce pomagać rodzinie. Z czasem jednak przekonuje się, że być może odkryli oni sposób na uporanie się z siejącymi śmierć i zniszczenie monstrami.
Ciche miejsce 2 to klasyczny przykład sequela. Dzieje się więcej, mocniej i głośniej. No właśnie głośniej. Część pierwsza była naprawdę klimatycznym rodzinnym dramatem, podszytym dobrze i oryginalnie poprowadzoną grozą (a wszechobecna cisza tylko potęgowała uczucie podskórnego strachu). Natomiast w części drugiej bohaterowie zdają się bardziej hałaśliwi, a stwory odrobinę mniej drapieżne. Oczywiście wszelkie założenie z pierwszego obrazu pozostają. Jednak tym razem twórcy dla zwiększenia intensywności akcji kilka razy przymknęli na nie oko. Pojawiają się również zagrożenia w postaci grup innych ocalałych, którzy nie zawsze mają dobre zamiary. Temat w gatunku postapokalipsy nie nowy i wielokrotnie wałkowany.
Mimo tych mankamentów film ogląda się naprawdę dobrze. Akcja trzyma w napięciu, emocje bohaterów są zrozumiałe i łatwo się z nimi identyfikować. Do tego aktorzy stanęli na wysokości zadania. Szczególnie występy Emily Blunt (podobnie jak w pierwszej części, choć tutaj miała trochę mniej do zagrania), Millicend Simmons (w roli zbuntowanej córki) oraz odmieniony do tej roli Cillian Murphy (dopiero pod koniec filmu zorientowałem się, że to on) są bardzo dobre i zapadają w pamięć.
Film miał swoje problemy – epidemia Covid-19 spowodowała, że data premiery kilkukrotnie była przekładana. Jednak koniec końców produkcja ujrzała światło dzienne i może nie wnosi takiej świeżości do gatunku horrorów jak część pierwsza. Mimo to, nadal trzyma solidny, wysoki poziom. Zdecydowanie polecam, a także czekam na część trzecią, która (sądząc po zakończeniu) niebawem powstanie. Oby tym razem bez kłopotów.
Odpowiedz