Mroczna tajemnica – recenzja książki „Dom Kości”.

Moja koleżanka przy każdej okazji wychwala książki Grahama Mastertona. Gdy miałam możliwość wzięcia jednej z nich do recenzji, postanowiłam skorzystać z okazji i sprawdzić, czy jest się czym zachwycać. Skłamałabym, gdybym powiedziała również, że nie zachęciło mnie to piękne wydanie.

Czy Dom Kości to dobry horror?

Młody John rozpoczyna pracę w agencji handlu nieruchomościami. Właściciel, pan Vane okazuje się być dosyć ponurą osobowością. Bohater odkrywa, że jego przełożony ma listę specjalną zawierającą różne posiadłości. Gdy w jednym z nich dochodzi do zaginięcia, chłopak bierze sprawy w swoje ręce i pakuje się w prawdziwy koszmar.

Książka mogłaby być jednym z odcinków serialu Supernatural. Różnica jest taka, że w niej nikt profesjonalnie nie zajmuje się walką z mocami nadprzyrodzonymi. Wątek nadnaturalny okazał się idealnie wpleciony w fabułę. Uważam, iż autor użył go na tyle subtelnie, by nie przytłoczyć czytelnika magią i fantastyką, przynajmniej w pierwszej połowie powieści. Potem rzeczywiście pojawia się więcej rzeczy nie z tego świata, jednak nadal zachowano odpowiednią równowagę. Niesamowite, w jaki sposób Graham Masterton buduje napięcie i gra na emocjach. Uznałam, że pora nocna idealnie wpłynie na zapoznanie się z treścią książki. Moja psychika nie zgodziłaby się z tym stwierdzeniem. Dlaczego? Stopniowe wprowadzanie bohaterów w niebezpieczeństwo pozwala nam poczuć dreszcz na plecach. Niby jest zagrożenie, ale przecież nic nie widać i teoretycznie nic się nie dzieje. A jednak umysł zaczyna wariować. Uważam, że autor fenomenalnie zajął się narracją. Tytuł również mówi wszystko, a nie bawi się w potrójne dno i wymyślne metafory. Mamy dom (nawet kilka), a także kości (w ogromnych ilościach) Co tam robią, skąd się wzięły i czy pan Vane ma z tym coś wspólnego? Sprawdźcie sami!

Czuć, iż jest to powieść dla młodzieży, przede wszystkim ze względu na młodych bohaterów.

John wolałby zostać gwiazdą rocka, zamiast agentem handlu nieruchomościami. Moim zdaniem ma również zadatki na detektywa. Nie boi się wyzwań i robi to, co konieczne. Przy tym czuje strach, smutek i inne ludzkie emocje. Dobrze się czyta historię, w której jedyną cechą postaci nie jest bycie nieustraszonym. Widzimy subtelne słabości chłopaka, jednak jako lider musi być nie do ruszenia. A przynajmniej próbować.

Lucy, to dziewczyna, którą polubiłam od razu. No dobra, prawie od razu. Na początku myślałam, że to typowa „bad bitch”, jednak kilka zdań później okazała się sympatyczną osobą. Pomagała Johnowi z całych swoich sił, nie bała się stanąć przeciw zagrożeniu, jednak można z łatwością zaobserwować jej kruchość i kobiecość.

Courtney to głos rozumu. Wtajemniczony w sprawę trochę później niż inni. Mimo swojej pozycji w firmie postanawia pomóc przyjaciołom.

Na początku nie było wiadomo w jakiej drużynie gra pan Cleat. Jednak uważam, że to bohater, którego potencjał wyczerpano najbardziej. Przeszedł zmianę, poniósł konsekwencje swoich czynów i spłacił długi.

Jestem zachwycona przepięknym wydaniem. Twarda okładka z ilustracją Mikołaja Piotrowicza jest po prostu perfekcyjna. Piękne, barwione brzegi dodają wyjątkowości książce. Ponadto kartki są bardzo dobrej jakości, a litery odpowiednio duże, co przyśpiesza czytanie i sprawia, że wyglądają estetycznie.

Uważam, że Dom Kości to idealna książka dla kogoś, kto chce zapoznać się z horrorami Mastertona. Nie znajdziemy tu rzezi, opętań i krwi. Za to na pewno spotkamy dreszcze na plecach, niepokój i strach wzbudzony przez fenomenalnie napisaną fabułę.

Dziękuję Wydawnictwu Replika za egzemplarz do recenzji.

Interesuję się sztuką, fantastyką i science-fiction. Lubię czytać książki i grać w gry planszowe, jak i komputerowe. Uwielbiam komiksy, zwłaszcza z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Zajmuję się rysunkiem, malarstwem i oglądaniem błyskotek na sklepowych wystawach. Jestem uzależniona od herbaty i muzyki.
0
Would love your thoughts, please comment.x