Główni bohaterowie są coraz bliżej wydarzeń, które doprowadzą do rewolucji i powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jak potoczą się ich losy?
Jest rok 1772, a do wydarzeń związanych z rewolucją amerykańską coraz bliżej. Z każdym kolejnym rokiem wybucha coraz więcej buntów przeciwko Koronie Brytyjskiej. W Karolinie Północnej i Bostonie zaczynają się pierwsze zamieszki.
Gubernator wzywa Jamiego Frasera, aby pomógł w tłumieniu powstań, które są zagrożeniem dla Brytyjczyków. Niestety, jest świadomy tego co nastąpi w 1775 roku. Jego ukochana – Claire – zdradziła mu przyszłość. Dodatkowo wisi nad Claire i jej mężu informacja o rzekomej ich śmierci przekazaną przez Bree.
Już od jakiegoś czasu zaczynam mieć problem z czytaniem serii Obca. Jeszcze początkowe części miały swój urok, tajemniczość, podróże w czasie. Teraz autorka próbuje na nowo odnaleźć kamień milowy. Jestem wielkim fanem Jamiego i Claire. Głównie dla nich dalej się męczę. Liczę, że coś mnie jeszcze zaskoczy. Tchnienie śniegu i popiołu dopiero pod koniec dostarczyło mi coś ciekawego – rewolucję amerykańską.
Przez większość rozdziałów śledzimy losy głównych bohaterów, w tym Rogera i Brianny. Poprzedni tom, Ognisty krzyż, podobnie jak i ten – to głównie perypetie z życia Fraserów. Gdyby Diana Gabaldon napisała trochę mniej, myślę, że wtedy szósta część serii Obca zyskałaby dynamikę, więcej akcji. Tymczasem przez większość stron nie wydarzyło się praktycznie nic interesującego.
Po kilku książkach z cyklu w końcu w życiu Brianny i Rogera zaszły pewne zmiany. Młodzi powoli odnajdują swoją ścieżkę. Każde z nich rozwija swój potencjał i wnosi coś nowego do społeczności w Karolinie Północnej. Wiele spraw związanych z nimi zostało domknięte, między innymi kwestia Stephena Bonneta, dziecka oraz gwałtu. Tchnienie śniegu i popiołu dostarcza uważnym pewną informację. Jest to duży plus dla Diany Gabaldon, nagradzającej cierpliwych czytelników. Czyżby pisarka powoli kończyła ich historię?
Mam wrażenie, że piąta i szósta część Obcej wodziła za nos. Przez cały czas było coś w stylu: „Nadchodzi rewolucja, wytrzymaj jeszcze trochę. Będzie się działo! Musisz to zobaczyć”. Trochę niewłaściwa taktyka. Jak wspomniałem, jest wiele wydarzeń, które spokojnie można było pominąć i tym samym przyspieszyć rozwój fabuły.
Od Ognistego Krzyża czyta mi się coraz wolniej. Do szóstego tomu powracałem kilkukrotnie. Mam mieszane uczucia. Zbyt dużo wydarzyło się jak na książkę. Plagi, porwania, gwałt i wiele innych. Wywołały one we mnie negatywne uczucia. Wspominając pierwsze części, był jeden główny wątek towarzyszący do samego końca. W Tchnieniu śniegu i popiołu, Galabon podjęła kilkanaście prób na zachęcenie czytelnika, aby nie porzucił tekstu. Czy udane? Odrobinę. Były pewne momenty, które w jakiś sposób dawały nadzieję, że będzie lepiej. Czy wpłyną one na dalszy przebieg fabuły? Okaże się w następnej części. W końcu zapowiada się najciekawszy wątek od dłuższego czasu.
Zakończenie – zawsze otwarte i niepozwalające czytelnikowi na porzucenie Obcej. Stawka jest wysoka – walka o niepodległość USA. Jestem bardzo zaciekawiony, czy Gabaldon podoła zadaniu. Nie zabrakło także podróży w czasie! Z wielką chęcią biorę się więc za czytanie Kość z kości.
Książkę można zakupić na stronie SwiatKsiazki.pl — Link
Poprzednie recenzje: Tom 1 | Tom 2 | Tom 3 | Tom 4 | Tom 5 | Tom 6
Odpowiedz