Jak poradzili sobie ludzie, których świat nagle runął? – Recenzja książki „Dzień, który zmienił wszystko”

Tragedia. Słowo opisujące drastyczne zdarzenie, które w większości przypadków wpłynęło na nasze późniejsze życie, a przede wszystkim na psychikę. Ilu z nas przeżyło taką sytuację?

Potrafiliśmy wyjść z tego bez szwanku, czy jednak skrzywdziło to nas na tyle, że skutki czujemy do dzisiaj?

Dzień, który zmienił wszystko opowiada o historiach ludzi, którzy przeżyli swoje dramaty. Opowiada o tym, jak w jednej chwili runął ich cały świat. Australijska dziennikarka, Leigh Sales, przeprowadza wywiad z osobami, które zostały dotknięte niewyobrażalnym nieszczęściem.

W książce poznajemy wielu bohaterów, których autorka przybliża nam sytuacje.

Jednym elementem wiążącym większość z nich jest niechciana popularność. W tragedii, w jakiej się znaleźli, dla mediów najważniejszy jest rozgłos. Starają się wydobyć jak najwięcej szczegółów od poszkodowanych. Osobom, którym załamał się cały świat zadawane są prześmieszne pytania o całą tę sytuację. Mężczyznę, który ledwo co przeżył w górach i niemal zamarzł na śmierć, spytali o firmę czekolady, jaką zjadł jako swój ostatni posiłek. Dla mnie jest to niepojęte. Człowiek omal nie znalazł się po drugiej stronie, a media interesowała jakaś głupia czekolada.

Autorka pomiędzy rozmowami z innymi wplata informacje o swoim zawodzie. O sytuacjach, które podbudowały jej pewność siebie. O popełnionych błędach oraz doświadczeniu, jakie zdobyła przez tyle lat pracy. Ciekawe jest to, że wspomina o wywiadach, które przeprowadziła. Umie przyznać po czasie, że w emocjach spytała o coś, co teraz wydaje jej się nieodpowiednie. Zawód dziennikarza rządzi się jednak swoimi prawami i niektóre rzeczy robi się automatycznie. Często dopiero po czasie orientujemy się, że zrobiliśmy coś nietaktownego. Najważniejsze, według mnie, jest to zrozumieć. Nieważne, że po czasie – ważne, że dostrzegliśmy nasz błąd.

Przez całą książkę miałam okazję poznać historie wielu osób, które przeżyły coś okropnego.

Główną bohaterką historii, która najbardziej zapadła mi w pamięć była Juliet Darling. Kobieta dzieliła uczucia ze swoim partnerem Nickiem, którego poznała, gdy zbliżały się jej pięćdziesiąte urodziny. Oboje mieli za sobą wieloletnie doświadczenie w związkach oraz dzieci z poprzednich małżeństw. Kobieta od początku wzbudziła we mnie pozytywne uczucia. Wiadomość, że ludzie w starszym wieku nadal mogą cieszyć się z miłości pomimo nieszczęść, przyprawia mnie o uśmiech na twarzy. Ich miłość niczym się nie różniła od uczuć nastoletniej pary.

Wzorowa miłość oraz przepiękna historia, więc co sprawiło, że wszystko się zmieniło? Syn mężczyzny chorował na schizofrenię paranoidalną. Wielokrotnie groził swojemu ojcu. Pewnego wieczoru spełnił swoje groźby. Zabił ojca i swoją siostrę. Mogę tylko się domyślać, co wtedy czuła Juliet. Czytając tę historię odczuwałam jej ból. To, co musiała zobaczyć w kostnicy, na pewno pozostało na długo w jej pamięci. Podziwiam ją za to, jaka była silna w tej trudnej sytuacji. Wiele osób załamałoby się i prawdopodobnie straciłoby siły do życia. Najgorszy ból, jaki może być to taki, kiedy straci się osobę, którą kochało się ponad wszystko.

Komu poleciłabym tę książkę?

Na pewno osobom, które są obecnie w trudnej sytuacji i nie mają siły, by podnieść się na duchu. Historie przedstawione w książce na pewno pokażą takiej osobie, że jest w stanie wyjść z takiej sytuacji. Pokazują, że da się osiągnąć niemożliwe.

Oczywiście innym osobom także polecam tę literaturę. Na pewno sprawi, że na niektóre sytuacje spojrzycie z innej strony i może nawet łatwiej będzie Wam do nich podejść.

 

A Ty? Czy umiałbyś się podnieść i walczyć dalej o swoje życie, gdyby wszystko legło w gruzach?

 

Miłośniczka kotów, książek i dobrej herbaty! Najbardziej preferuję fantastykę i romanse, ale innymi gatunkami nie pogardzę. Dodatkowo w moim sercu gości jeszcze teatr i taniec.
0
Would love your thoughts, please comment.x