Recenzując Golimistrza, pierwszy tom serii, a zarazem debiutancką powieść Bohdana Waszkiewicza wróżyłam, że znajdzie się on w gronie autorów, których książki będzie można kupować w ciemno. Drugi tom tę wróżbę zweryfikował.
W królestwie znów zawitała wiosna, co oznacza, że Brzytew ponownie ma pełne ręce roboty. Wraz z nadejściem pierwszych promieni słońca, pojawiły się również nowe potwory, problemy i zagadki. O równie pięknych, co niebezpiecznych paniach nie wspominając. Nadwornemu golibrodzie przyszło tym razem mierzyć się z tak okropnymi i szkaradnymi bestiami jak syreny, zdziczały sołtys czy demoniczne drzewo! A gdyby tego było mało, to nad wszystkimi tymi przygodami zawisło widmo przerośniętego czarnego ptaka ze skłonnościami do telepatii. Ponownie za większość problemów odpowiada nic innego, jak ludzka głupota, a głównego bohatera w najgroźniejsze niebezpieczeństwo wciągają alkohol i kobiety. Co z kolei nie dziwi już nikogo. Aż strach pomyśleć co dla królestwa przyniesie lato…
Bohdan Waszkiewicz powrócił, a wraz z nim Brzytew, Bezimienny, Marfuk i reszta ferajny! Och, jak ja za nimi tęskniłam! Tak jak wspomniałam na wstępie, ten świat zachwycił mnie już rok temu, gdy miałam przyjemność czytać Golimistrza. Moja wróżba, co do kariery autora okazała się prawdziwa, bo udało mu się zachwycić mnie ponownie. Kontynuuje on zaczętą w pierwszym tomie polemikę ze starymi legendami i podaniami. Ponownie wyśmiewając przy pomocy absurdu i dowcipu to, co w baśniach powinno być najbardziej doniosłe. Osobliwy styl pisarza do kreowania fabuły czynią tę pozycję unikatową. Każda z historii, tak jak poprzednio, stanowi osobny byt. Jednak tym razem, wszystkie je łączy widmo Czarnego Ptaka. Kolejne z pozoru niezwiązane z sobą sprawy odsłaniają coraz to nowe wskazówki dotyczące latającego stwora, a finał całej sprawy rozwikłał się… w dość zaskakujący sposób.
Jak z resztą cała powieść, która jest równie komiczna co nieprzewidywalna.
Czarny ptak tak jak Golimistrz okazał się przepełnioną humorem, lekką, niepowtarzalną lekturą. Kto by pomyślał, że syrenę można uwieść przy pomocy beczki po kiszonej kapuście, a najbardziej śmiercionośnym przeciwnikiem okaże się rosnąca przy drodze jabłoń. Podtrzymuje swoje zdanie o tym, że twórczość Bohdana Waszkiewicza stanowi powiew świeżości, którego brakowało mi w fantastyce. Dobrze jest na jakiś czas odpocząć od chwalebnych wypraw w celu ratowania świata i doniosłej walki z panującym wszędzie złem. Kryzys w zakładzie fryzjerskim może stanowić równie dobre tło dla opowieści. Ręczę za to!
Sam styl pisarski autora i lekkość jego pióra dają dużo dobrego tej książce. Przez nią po prostu się płynie, doskonale się przy tym bawiąc. Nie będę jednak udawać, że sam sposób pisania jest szczególnie górnolotny, bo nie wymaga od czytelnika zbyt dużego wysiłku intelektualnego. Po Czarnego ptaka sięgnąć można zawsze i wszędzie.
Po raz kolejny liczę na to, że to nie koniec kłopotów Brzytewa, a o kolejnych usłyszę już niebawem. Wtedy również sięgnę po nie bez zastanowienia. Samemu autorowi gratuluję natomiast pomysłu i życzę jak najszybciej rozwijającej się kariery. Wielką stratą byłoby, gdyby świat miał nie usłyszeć więcej o takim kunszcie.
Dziękuję wydawnictwu Alegoria za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarz