Piąty tom o elfach z serii Świata Akwilonu to pozycja obowiązkowa dla fanów fantasy.
Komiks został stworzony przez scenarzystę Christophe’a Arlestona i rysownika Ma Yi. Historia rysunkowa przybliża nam, kim tak naprawdę są Czarne Elfy, których boją się wszystkie rasy Arranii.
Akcja rozpoczyna się w rodzinie Niebieskich Elfów, gdzie na świat przychodzi chłopiec. Przez większość swojego dzieciństwa uczył się sztuki żeglarskiej, łowienia niebezpiecznych shargrenów. Co roku rodzice wpadali w odwiedziny do Pływającego Portu, gdzie załatwiali najpotrzebniejsze sprawy i przy okazji zabawiali się chociaż przez chwilę. Jednak tym razem w wielkim mieście wydarzyło się coś, co na zawsze odmieniło życie dziecka… zostaje oddany Czarnemu Elfowi.
Trafia do Cytadeli Slurce (Fortecy Czarnych Elfów), gdzie przechodzi szkolenie, aby stać się nieuchwytnym zabójcą na zlecenia. W trakcie nauki doskonalone są jego umiejętności władania bronią, ziołami oraz po części magią dusz.
Elfy: Przekleństwo Czarnych Elfów. Tom 5 lekko odstaje od innych komiksów, ponieważ posiada trochę inne zakończenie – otwarte. Przez co mam ciągle ogromny niedosyt, ponieważ jestem ciekawy jak potoczyły się dalsze losy Gaw’era. Poprzednie tomy kończyły się słodko-gorzkim happy endem.
Co do całej historii to nie mogę nic złego napisać. Po raz kolejny uniwersum Świata Akwilonu zachwyca mnie swoją rozmaitością i bogactwem. Fabuła ma stałe tempo, nie zmienia się ono ani nie ma scen budujących napięcie. Zapewne przez to, że jest to powieść o dorastaniu, szukania swojego miejsca na świecie. Pozostałe elementy, takie jak walka o przetrwanie czy szkolenia, to tylko dodatki, które urozmaicają komiks.
Czarne Elfy to bardzo ciekawe stworzenia, znacząco różnią się od innych ras. Bardzo chciałbym zobaczyć więcej rozdziałów o ich kulturze, historii, a także rozwinięcia wątku z Gaw’erem. Ma Yi stanęła na wysokości zadania. Wykonała przepiękne ilustracje. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej historii ze Świata Akwilonu.
Dziękuje Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.
