Recenzja 1 części 5 sezonu „Lucifera” [Spoilery]

21 sierpnia premierę miała pierwsza część piątego sezonu serialu Lucifer, który był bardzo wyczekiwany od momentu, kiedy wyciekła data premiery. Jak było już powiedziane wcześniej, aktualny sezon ma być przedostatnim całego serialu.

Pomimo że wiele informacji zostało powiedzianych, jak i przedstawionych w thrailere to nikt nie wiedział, jak dojdzie do danych sytuacji. Największą niewiadomą była postać Michała, który jest bratem bliźniakiem Lucyfera. Jak się okazało, relacja pomiędzy tymi dwoma jest dość napięta przez to, że Michael na siłę usiłuje pokazać swoją wyższość nad bliźniakiem.

Chyba jednogłośnie możemy stwierdzić, że dostaliśmy od twórców, to na co czekaliśmy w serialu. Powrót Lucyfera na ziemię był dość szybko i zrobiono to z sensem, czarno-biały odcinek o historii Lilith, oraz ostatnia walka gdzie wróciły w końcu moce Amenadiela.

Pomimo dość wysokich oczekiwań twórcy mnie nie zawiedli, a wręcz w pewnych momentach zaskoczyli. Najbardziej urzekł mnie moment, w którym przedstawione zostały nam moce Lucifera, które wywoływały strach oraz ukazywały, czego osoba boi się najbardziej. Osobiście uwielbiam wątek nieba oraz anielskich zdolności więc wyczekuje z niecierpliwością na dalszy rozwój Charliego.

Jak to bywa w końcowych sezonach, dostaliśmy niezły zwrot akcji w postaci samego Boga, który wkurzony konfliktem swoich dzieci postanowił zejść na ziemię i zakończyć walkę pomiędzy braćmi i Maze.

Pierwsza część nowego sezonu jest godna polecenia przez sam fakt, że jak od samego początku serial jest utrzymywany na jak najwyższym poziomie.

0
Would love your thoughts, please comment.x