Zło czai się wszędzie. W ciemnym zaułku, a nawet w pełnym słońcu czy w miejscu Twojej pracy/szkoły. Nie atakuje od razu. Czeka. Na to, kiedy poprosisz o pomoc. A pozornie samarytańska oferta zawsze ma swoją cenę. Pytanie, czy jesteś w stanie ją zapłacić.
Fabuła Kruka wydaje się początkowo dość podobna do innych polskich (i nie tylko) kryminałów. Jest trup, denat zginął w sposób rytualny, czego był pasjonatem jeszcze za życia. Pojawia się błyskotliwy komisarz i wraz z młodą, ambitną prokurator rozwiązują sprawę brutalnego mordu. Ale to tylko pozory. W miarę sięgania coraz głębiej, Kruk odkrywa coraz więcej tajemnic zamordowanego. Skąd miał tyle pieniędzy, mimo że był zwyczajnym profesorem? Dlaczego handlował narkotykami i czy to był główny powód jego śmierci? Na te oraz inne, równie ciekawe pytania znajdziecie odpowiedź, sięgając po Kruka.
Książkę czytało mi się niezwykle przyjemnie. Zajęło mi to dwa – trzy wieczory, ale poprzez mnogość wątków i wciągającą fabułę miałam wrażenie, że minęła zaledwie godzina. Jest to pozycja zdecydowanie nietypowa. Niby proste rozwiązanie, podane praktycznie już na początku, ale równocześnie dające czytelnikowi takiego pstryczka: Hej! Coś tu jest grubo nie tak, nie sądzisz? Sprawia to, że totalnie zatapiamy się w lekturę i nie wypuszczamy jej z rąk aż do ostatniej strony. Co nie oznacza, że po przeczytaniu jesteśmy „nasyceni” tą historią. Co to, to nie! Jest to dopiero pierwszy tom z serii. Zakończenie pozostawia nam najczęściej o wiele więcej pytań aniżeli odpowiedzi. Zachęca nas to mocno do sięgnięcia po kolejną część, aby zaspokoić ciekawość. Tak jest i w tym przypadku – kończysz czytać i nie wiesz, co myśleć.
Dużo rzeczy jeszcze chciałoby się wiedzieć, a tyle niepewności pozostawiła po sobie ta opowieść. Swoją drogą, kruk ma ciekawą symbolikę. Wierzy się, że pomaga zmarłym przejść na drugą stronę i ogólnie jest to mocno tajemnicze zwierzę. Może dlatego główny bohater, komisarz Kruk, jest taką interesującą postacią. Nie poddaje się łatwo i nie daje się umieścić pod przysłowiowym pantoflem. Mimo ogromnego ryzyka zawsze stawia na swoim i doprowadza sprawy do końca. Nie baczy na konsekwencje, nawet jeśli jedną z nich miałoby być wyrzucenie go z pracy w policji.
Może także dlatego bardzo mi przypadł do gustu i byłam w stanie z nim sympatyzować. Nie przeszkadzało mi, że jest tylko postacią fikcyjną. Czasem nawet miałam wrażenie, że stoi tuż obok i całą historię słyszę opowiadaną z jego ust. Tak właśnie działa dobra książka. Sprawia, że jej świat przedstawiony staje się TWOIM światem i niekiedy nie jesteś w stanie rozróżnić jednego od drugiego. Nie jest to nic złego, do czasu, aż zacznie Ci się wydawać, że naprawdę jesteś częścią Kruka. Ale, swoją drogą, dobrze jest czasami uciec od naszej szarej, nudnej rzeczywistości, czyż nie?
Recenzje kolejnych przygód komisarza Kruka już niedługo, tak że czekajcie cierpliwie!
Moja ocena: 10/10
Odpowiedz