Po raz kolejny mam przyjemność wziąć pod lupę grę typu escape room. Tym razem na podstawie serii 7th Sea.
Po fantastycznej rozgrywce w SideQuest: Nemesis, nic nie stało na przeszkodzie, aby ocenić i tę wersję.
Czy warto po nią sięgnąć?
Po otworzeniu pudełka widzimy arkusze ze wskazówkami, odpowiedziami i scenografią. Ponadto mamy karty, wypraskę i masę zakazów, by nie otwierać czegokolwiek bez pozwolenia. Standardowo dostajemy dodatkowy woreczek strunowy.
Jak już wcześniej wspomniałam, akcja dzieje się w świecie opartym o serię 7th Sea. Rozgrywka polega na rozwiązywaniu zagadek logicznych. Jej stopień trudności jest większy niż w Nemesis, co można odczuć w czasie gry. Nie potrzebujemy nikogo, aby w nią zagrać, jednak z przyjaciółmi zabawa okazuje się o wiele lepsza. Ja przetestowałam ją wraz z siostrą.
Wcielamy się w głównego bohatera, a jest nim dosyć pazerny i narcystyczny pirat o humorze pijanego wujka z wesela. Postać często bawiła nas swoim podejściem do… czegokolwiek. Trafiamy do pogańskiej kaplicy, w której ukryty jest skarb. Na pewno nikt nie spodziewał się tu inkwizycji! Drzwi są zapieczętowane. Musimy się śpieszyć.
Gra nie ma instrukcji, należy po prostu wykonywać polecenia zapisane na kartach.
Przyznam szczerze, że część zagadek należała do tych bardziej problematycznych, jednak co dwie głowy to nie jedna. Długo myślałyśmy nad rozwiązaniami. Chyba tylko raz skorzystałyśmy z arkusza wskazówek, ale jestem pewna, że gdybym grała sama, byłoby mi o wiele ciężej. Niektóre odpowiedzi były naprawdę pokręcone, należało wyjść poza schemat myślenia, inne okazały się nadwyraz oczywiste. Dobrze mieć przy sobie kartkę i ołówek, które pomogą rozpisać i rozrysować niektóre rzeczy. Sporo trudności sprawiła nam walka z bossem, wymagająca odpowiedzi otwartych. Czasem zabrakło punktu zaczepienia, choć w większości trafiłyśmy w tak zwany „klucz”.
Jak w poprzednim escape roomie, jestem pod wrażeniem umiejętności Jakuba Cabana i Bartosza Idzikowskiego, którzy świetnie poprowadzili fabułę i stworzyli kilka alternatywnych zakończeń. Jednak zabrakło mi klimatu. Grając w Nemesis, czułam na plecach dreszcz emocji, świat science fiction, a oczami wyobraźni widziałam wnętrze statku kosmicznego. Tutaj zabrakło wzmocnienia atmosfery i wejścia w nową rzeczywistość.
Opracowanie graficzne autorstwa Aleksandra Zawady i Zbigniewa Umgeltera jest na wysokim poziomie. Ilustracje są ładne, estetyczne i pasujące do przygody.
Podsumowując:
Uważam, że SideQuest: 7th Sea wypada niewiele gorzej od Nemesis. Świetnie się bawiłam, rozwiązując zagadki wraz z siostrą. Gra nie pozwoliła odpocząć szarym komórkom i przede wszystkim nie nudziła, co podziwiam w escape roomach. Jednak jak poprzednio, jeśli raz w nią zagramy, znamy już odpowiedzi na część zagadek. Choć, być może tak mi się tylko wydaje. Należy pamiętać, że jest tu więcej niż jedno zakończenie. Sami decydujemy, jaką drogę wybierzemy. SideQuest: 7th Sea jest grą godną polecenia. Można walczyć samotnie lub bawić się z przyjaciółmi.
Uprzejmie dziękuję Wydawnictwu Rebel za egzemplarz do recenzji.
Odpowiedz