Witamy w Kolumbii! – recenzja książki „Nasze Magiczne Encanto”

Encanto okładka

Przedstawienie fabuły filmu w formie książki nie jest proste, trzeba do tego kreatywności, odpowiedniego wysławiania się. Ważne jest też, żeby nie zagrzebać się niepotrzebnie w szczegółach. Czy Nasze Magiczne Encanto temu podołało? 

Kolejna baśń Disneya ukazała się w wersji papierowej za sprawą wydawnictwa Olesiejuk. Jest to wygodne dla osób, które nie chcą bądź nie mogą obejrzeć filmu, a także swego rodzaju możliwość przypomnienia sobie fabuły dla uczestników seansu w kinie.

Poznajemy losy rodu Madrigal, gdzie wszyscy mają specjalny dar, jak nadzwyczajna siła, widzenie przyszłości czy bardzo czuły słuch. Wszyscy? Jednak nie, główna bohaterka, Mirabel, jako jedyna nie otrzymała umiejętności. Cudowi zagraża niebezpieczeństwo, pojawiają się spięcia w rodzinie. Czy tajemniczy Bruno, o którym nie mówimy, ma z tym coś wspólnego? Kto jest złą postacią w tej historii?

Encanto sposób zaznaczania tekstu

Fabułę tej opowieści znałam już wcześniej z filmu, co pozwoliło mi ocenić, czy zostały tu zawarte wszystkie najważniejsze wątki. Na szczęście Suzanne Francis poradziła sobie z tym zadaniem, a Anna Lach znakomicie przełożyła to na język polski. Historia jest spójna, zrozumiała i napisana prostym językiem, żeby dzieci mogły na spokojnie zapoznać się z treścią. Hiszpańskie określenia są wytłumaczone, a w wersji książki z twardą oprawą niektóre słowa powiększono, przykuwając uwagę czytelnika. Dotyczy to zazwyczaj ważnych kwestii, kluczowych dla bajki. 

Do recenzji otrzymałam dwa egzemplarze, z miękką i twardą okładką. Jest w nich kilka różnic. Zdziwiłam się, widząc, że w jednej z wersji znalazło się więcej tekstu, głównie dialogów, na przykład między Mirabel a jej mamą, Julietą. Z kolei w drugiej z nich umieszczono zakładkę do wycięcia, przedstawia Antonia z tukanem i kapibarą na tle Casity. 

Zarówno styl pisania, ilustracje, jak i sposób wydania są cudowne. W pełni oddają klimat historii. Czytając, miałam wrażenie, że zaraz usłyszę piosenki Nie mówimy o Brunie czy Rodzina Madrigal. Ze spokojem ducha mogę to polecić każdemu, starszemu i młodszemu. Uwierzcie mi, że chciałabym, ale nie mam się do czego przyczepić.

Encanto ilustracja

Ocena: 10/10

0
Would love your thoughts, please comment.x