To już koniec – „Star Wars. Wojna Łowców Nagród: Jeszcze jedno zadanie”

Za mną ostatni komiks wchodzący w skład crossoveru pod tytułem Wojna Łowców Nagród z uniwersum Star Wars. Co ciekawego wydarzyło się w ostatnim zeszycie i jak wypada całe wydarzenie?

 

Ostatni tom jest zbiorem czterech one-shotów, które są uzupełnieniem poprzednich części, należących do poszczególnych serii–Star Wars, Darth Vader, Doktor Aphra, Łowcy Nagród.

Pierwsza z nich to Jabba Hutt — Problemy z zaufaniem. Skupia się na łowczyni Devie Lompop. Kobieta dostała zlecenie, aby odzyskać Hana Solo od Boby Fetta. Za scenariusz odpowiada Justina Ireland. Kojarzę ją głównie z serii Wielka Republika. Całkiem sporo się tu wydarzyło, a mimo wszystko niewiele. Historia pokazuje, że z Jabbą nie warto zadzierać. Skutki niesubordynacji będą się ciągnąć za zdrajcą aż do śmierci. Akcja ma miejsce dokładnie przed pierwszym tomem crossoveru, choć jest przeplatana z retrospekcjami, kiedy to bohaterka zmuszona była pracować wraz z Fettem.

Następny one-shot nosi tytuł 4-LOM i Zuckuss – Zuckuss musi zginąć. Mam co do niego mieszane uczucia. Niby dzieją się ciekawe rzeczy, bo mamy tu zdradę i wiele emocji. Jednak nie porwał mnie on jakoś bardzo. Prawdę mówiąc, uważam, iż było to najsłabsze opowiadanie, chociaż podobał mi się zwrot akcji. Podobnie jak poprzednia historia, uzupełnia informacje z głównego crossoveru.

Boushh: Odkrycie to następny epizod. Tytułowy bohater i jego drużyna dostają zlecenie na zabójstwo Dominy Tagge i jej rodziny. Kobietę poznajemy w serii Doktor Aphra. Jest to moim zdaniem najlepsze opowiadanie. Zawiera wiele interesujących elementów takich jak zdrada albo rodzinne intrygi. Historię przepełniono akcją, a sceny walki narysowano bez zarzutów. Dodatkowo postać Dominy wykreowano nadzwyczaj dobrze. Nie jest kolejną silną antagonistką, która by mnie tylko irytowała(w porównaniu do Qi’ry z Czerwonego Świtu).

Ostatni zeszyt jest o IG-88. Bardzo ciekawy epizod. Pokazuje nam losy droida zaprogramowanego na łowcę nagród. W większości bohater opowiada sam o swoich losach. Mówi o swojej śmierci oraz o dawnym zleceniu. Na szczęście (albo nie) ktoś przywraca go do życia. Historia wyróżnia się na tle pozostałych, jednak nadal czuć klimat crossoveru. 

Jako ciekawostkę dodam, iż kobieta pojawiająca się w pierwszym z one-shotów, Deva Lompop, występuje przynajmniej przez chwilę w każdym z następnych. Można więc uznać ją za pewien łącznik między opowiadaniami.

Ilustracje tworzyło wielu rysowników, jednak nie mam uwag do żadnego z nich. Rysunki były spójne i estetyczne. Każda z alternatywnych okładek zawsze miała swoją własną stronę. Tutaj upchnięto wszystko na dwóch. Szkoda.

Ogólnie zbiór opowiadań naprawdę mi się podobał. Poznajemy wielu bohaterów, szumowin spod ciemnej gwiazdy, a także dostajemy dodatkowe informacje. Jest to moim zdaniem bardzo dobre zakończenie całego wydarzenia.

Teraz słówko o samym crossoverze. Skupia się on na poczynaniach Boby Fetta, któremu skradziono zamrożonego w karbonicie Hana Solo. Odpowiada za to organizacja Czerwony Świt. Każdy chce takie trofeum dla siebie. Bogacze wynajmują najlepszych w galaktyce, aby otrzymać zdobycz. W grę wchodzi wysoka stawka i zaczyna się Wojna Łowców Nagród.

Świetnie się bawiłam, czytając każdy komiks z poszczególnych serii. Mogę śmiało przyznać, że był to naprawdę dobrze stworzony crossover. Wiele się tu działo. Pełno akcji, fabuła nadto interesująca. Na każdą część czekałam niecierpliwie.

Postać Boby Fetta, najlepszego z najlepszych, zawsze budziła we mnie podziw, a to, że znalazł się w samym centrum problemu, niesamowicie mnie rozbawiło. Oglądanie jednego wydarzenia z różnych perspektyw sprawiło mi wiele przyjemności. Występ Dartha Vadera, Luke’a Skywalkera i Księżniczki Lei również zapadł mi w pamięci. Żałuję, iż doktor Aphra miała niewielki udział w tym wszystkim. Bardzo lubię tę bohaterkę i szczerze liczyłam na więcej. Może to kwestia tego, że ona nie musi być łowczynią nagród, żeby sobie jakąś zwinąć.

Trudno jest wybrać ulubiony komiks, ale dla mnie byłby to chyba Star Wars: Wojna Łowców Nagród.

Z czystym sercem, Wojnę Łowców Nagród mogę polecić każdemu, kto lubi uniwersum Gwiezdnych Wojen. Nie żałuję ani chwili spędzonej na czytaniu, co więcej, dzieje się tu tyle, że historia zainteresuje każdego. A jeżeli uwielbiacie Bobę Fetta, to jest to pozycja obowiązkowa!

 

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.

Interesuję się sztuką, fantastyką i science-fiction. Lubię czytać książki i grać w gry planszowe, jak i komputerowe. Uwielbiam komiksy, zwłaszcza z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Zajmuję się rysunkiem, malarstwem i oglądaniem błyskotek na sklepowych wystawach. Jestem uzależniona od herbaty i muzyki.
0
Would love your thoughts, please comment.x