Diabeł wcielony to film w reżyserii Antonio Camposa na podstawie powieści pod tym samym tytułem autorstwa Donalda Raya Pollocka (który jest również narratorem filmu).
Akcja dzieje się w latach 50 i 60, dwudziestego wieku w stanie Ohio na północnym wschodzie Stanów Zjednoczonych. Obserwujemy przeplatające się losy kilku bohaterów na przestrzeni lat. Nie ma tu jednej głównej postaci (choć za takiego można uważać Arvina granego przez Toma Hollanda), każdy dostaje swój czas, co pozwala przedstawić wiele łączących się ze sobą historii, jednak równocześnie nie daje miejsca na dostateczne pogłębienie motywacji i psychiki bohaterów.
Diabeł wcielony od samego początku jest mroczny, ponury. Obserwujemy wszechobecną przemoc, zepsucie, zło tkwiące w ludziach, po których się tego nie spodziewamy. Z czasem staje się to wręcz przytłaczające, bo praktycznie nie uświadczymy w filmie żadnych pozytywnych akcentów. Pokazuje zło w wielu różnych odcieniach, przez co odbiór obrazu dla niektórych może być trudny.
Zdecydowanie największą zaletą filmu jest aktorstwo. Tom Holland w roli Arvina pokazał, że jest gotowy na role o wiele poważniejsze niż grzeczny Peter Parker w uniwersum Marvela. Bill Skarsgard, mimo stosunkowo krótkiego czasu przebywania na ekranie, stworzył zapadającą w pamięć postać. Jednak najbardziej błyszczy Robert Pattinson, w roli skrywającego wiele tajemnic pastora. Kiedy tylko pojawia się na ekranie, kradnie sceny i po raz kolejny (po świetnym występie w The Lighthouse) udowadnia, że jest jednym z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia.
Na uwagę zasługuje również strona techniczna filmu. Realia historyczne są bardzo dobrze oddane, podobnie jak kostiumy i muzyka. Widać, że Netflix wykorzystał budżet nie tylko na zatrudnienie pierwszoligowych aktorów, ale i na wszelkiej maści technikalia.
Niestety Diabeł wcielony pomimo dobrego aktorstwa nie do końca wykorzystuje swój potencjał. Opowieść toczy się wielotorowo i, pomimo że wątki łączą się i przeplatają, to brakuje jakiegoś motywu przewodniego, który spajałby fabułę w całość. Oczywiście takim motywem jest wszechobecne zło, przemoc, brutalność i religia jednak sądzę, że można było wykorzystać je lepiej.
Mimo to, film oglądało mi się całkiem dobrze, choć ma on raczej ciężki, mroczny i przytłaczający wydźwięk. Na pewno nie każdemu przypadnie do gustu, ale mam nadzieję, że zapoczątkuje pewien trend i na Netflixie będzie pojawiać się więcej podobnych produkcji.
Odpowiedz