O tym, że pisze szósty tom cyklu: Pieśń lodu i ognia, pisarz informuje od dobrych kilku lat. We wtorek po raz kolejny rozczarował miłośników historii o mieszkańcach Siedmiu Królestw.
W najnowszym wpisie w swoim blogu zapewnił, że nie zachorował na COVID-19, lecz pracuje wyłącznie nad nową książką.
Muszę wyznać, że po pół roku pandemii, kwarantanny i dystansu społecznego, nadal gorączkowo pracuję. To znaczy, siedzę w swojej chatce w górach, ale nie, nie mam gorączki. Codziennie spędzam długie godziny nad Wichrami zimy i sprawy posuwają się do przodu. Wczoraj skończyłem nowy rozdział, kolejny – trzy dni temu, kolejny… w poprzednim tygodniu. Co jednak nie oznacza, że książka zostanie ukończona jutro lub opublikowana w przyszłym tygodniu. To będzie potężny tom, a ja wciąż mam przed sobą długą drogę.
Martin wspomniał też o rezygnacji z podróży do Wellington w Nowej Zelandii na CoNZealand – 78. Światową Konwencję Science Fiction (gdzie miał przeczytać fragmenty rękopisu wspomnianej książki). Oświadczył, że był zrozpaczony, gdy dowiedział się, jak pandemia pokrzyżowała szyki organizatorom. I zapewnił, że pojawi się na imprezie w przyszłym roku, kiedy jak ma nadzieję, nastanie kres zarówno COVID-19, jak i Wichrów Zimy.
Mam nadzieję, że długo nie będziemy czekać. Jestem ciekawa, jak ta historia się zakończy a Wy? Są tu zwolennicy książki czy wolicie serial?
Odpowiedz