Jakiś czas temu moje serce skradły seriale o więźniarkach. Okazuje się, że jest ich całkiem sporo. Niedawno natrafiłam na Wentworth. Czy przebił wszystkie inne?
Kiedy Bea Smith trafia do więzienia, walczy o przetrwanie w nowej, surowej rzeczywistości. Jak sobie poradzi?
Zanim zaczęłam oglądać, przeczytałam opinie innych na Filmwebie. Wiele osób twierdziło, że ta produkcja jest sto razy lepsza od Orange is the New Black. W tamtym momencie pomyślałam: niemożliwe! Gdy włączyłam pierwszy odcinek pierwszego sezonu, wszystko stało się jasne. Mieli rację!
Tylu emocji na raz nie przysporzył mi żaden serial. Co tam się działo! Na takim rollercoasterze uczuć jeszcze nie byłam. Fabuła była tak nieprzewidywalna, że siedziałam jak na szpilkach i tylko czekałam na to, co się wydarzy. Bywały momenty, kiedy aż przechodziły mnie ciarki.
Akcja przypominała mi Grę o tron, dlatego że dosłownie co czwarty lub piąty odcinek każdego sezonu kogoś mordowano. I to przeważnie lubianą postać, więc radzę się zbytnio nie przywiązywać.
Bohaterki to zwykle dziewczyny, które pogubiły się w życiu i zrobiły kilka nieprzemyślanych rzeczy. Starają się odkupić swoje winy i odsiedzieć karę. Jedna z nich pełni funkcję zwaną „TopDog”, czyli rządzi, ustala reguły i kary dla osadzonych. Więźniarki są dla siebie jak rodzina. Wspierają się i chronią nawzajem, co dla mnie jest piękne. Każda z nich zrobiłaby wszystko dla pozostałych.
Czy wszystkie kobiety da się lubić? Otóż nie, ale zacznijmy od tych, które zasługują na wyróżnienie z mojej strony.
Franky to młoda wytatuowana lesbijka, przepełniona złośliwością, a zarazem twarda i wrażliwa. Z początku nie przykuwała mojej uwagi, natomiast w kolejnych sezonach bardzo ją polubiłam.
Susan, zwana „Boomer”, bo wraca za kratki niczym bumerang. Jest wrażliwa oraz uparta. Chroni za wszelką cenę swoją więzienną rodzinę.
Kaz to przeciwniczka przemocy, która dba o dobro kobiet. Jednak nie przepadałam za nią, gdy pierwszy raz pojawiła się w czwartym sezonie. Dopiero kolejne odsłony serialu sprawiły, że zyskała moją sympatię.
W każdej serii jest ta jedna postać, której każdy nienawidzi. Tu mamy Joan Ferguson, nazywaną przez więźniarki „Świruską”. Dopuściła się tak okrutnych zbrodni, że sam jej widok mnie denerwował. Dosłownie, mówię Wam. Jeśli zdecydujecie się obejrzeć, to w mig zrozumiecie, o czym mówię.
Mogłabym wymieniać i wymieniać kolejne osoby, ale to wystarczy, mimo że jest wiele postaci, które warto wyróżnić. Jednak na tym nie koniec. Zostańcie jeszcze chwilę!
Sezon czwarty jest moim ulubionym. Dlatego, iż w nim Bea odnajduje szczęście, po tych wszystkich przykrych rzeczach, które ją spotkały. Zakochuje się w Allie ze wzajemnością. Ich związek śledziłam do samego końca, kibicowałam im mimo tak fatalnego zakończenia.
Danielle Cormack to wspaniała aktorka. Wykonała niesamowitą robotę, ukazując uczucia takie jak nieśmiałość, niepewność, powściągliwość. Bea była bardzo twarda w stosunku do wszystkich, ale jeśli chodzi o Allie, pokazuje swoją wrażliwą stronę. Poczułam się przeszczęśliwa, oglądając to i bardzo wkręciłam się w ich historię.
Cieszę się, że mogłam zacząć nowy rok z tak dobrym serialem, który znalazł się na samym szczycie mojej listy i zapewne zostanie tam na długo.
Jedno jest pewne: musicie koniecznie poznać historię Bei Smith i Allie Novak. Pokochacie je tak samo jak ja! Polecam bez dwóch zdań!
Odpowiedz