Czas Alicji, czyli recenzja książki „NieUrodziny”

Czy pamiętacie tę malutką dziewczynkę, która udała się do Krainy Czarów? Kiedy chłodny wieczór spędzaliście z kotem i Szalonym Kapelusznikiem? 

Dzisiaj nadszedł czas, aby przypomnieć sobie Alicję z Krainy Czarów i zagłębić się w nową historię.

Dziewczyna jest już dorosła. Ma osiemnaście lat i mieszka w Kexfordzie, a jej ogromną pasją jest fotografia. Pewnego dnia, gdy wywołuje zdjęcia swoich sąsiadów, pojawiają się znajome postacie. Alicja musi wrócić do Krainy Czarów, bo dzieje się tam coś bardzo niedobrego. Trzeba obalić rządy Królowej Kier.

Muszę przyznać, że tym razem skusiłam się na książkę nie tylko dlatego, że pochodzi z uniwersum Disneya. Jest ona po prostu wyjątkowa. Ma różowe brzegi! Tak, dobrze słyszycie. Nie dość, że okładkę zaprojektowano w kolorystyce różowo-czarnej, to także dookoła jest kolorowa. Dodaje to temu wszystkiemu magii. A może są to czary naszej Alicji? Nie zdziwiłabym się, gdyby maczała w tym palce!

Lektura zapewnia dawkę dobrej zabawy na kilka wieczorów, a nawet i krócej. Jest bardzo wciągająca i pozwoliła mi przypomnieć sobie stare, dobre czasy.

Na pewno trzeba brać całą opowieść z dystansem. Już na początku zostajemy uprzedzeni, że mamy do czynienia z teatrem absurdu. A rtęć, którą pije Szalony Kapelusznik, jest śmiertelnie trująca i żeby nikomu nie przyszło do głowy jej próbować!

Nie za bardzo przypadła mi do gustu zastosowana tutaj czcionka. Oczywiście bardzo pasuje do stylistyki książki, ale preferuję zwykłą, klasyczną.

Cała oprawa nadal sprawia, że patrząc na nią, codziennie zakochuję się w tej publikacji od nowa. Uważam jednak, że małym czytelnikom spodoba się o wiele bardziej niż mi. Ja oczywiście spędziłam przy niej miłe chwile, ale można zauważyć, że jest skierowana do odbiorcy w młodszym wieku.

 

Miłośniczka kotów, książek i dobrej herbaty! Najbardziej preferuję fantastykę i romanse, ale innymi gatunkami nie pogardzę. Dodatkowo w moim sercu gości jeszcze teatr i taniec.
0
Would love your thoughts, please comment.x