Z pewnością każdemu z nas zdarzyło się coś zgubić. Klucze od domu, drobne z zakupów, kto tego nie zna? Ale czy udało Wam się kiedyś zapodziać zwłoki?
Znikający trup i burza rudych loków
Powieść zaczyna się bardzo powoli, od przedstawienia głównego bohatera, Jeremiego Organka. Od razu zyskał moją sympatię, zwłaszcza że wykonywał zawód patologa, co w zabawny sposób łączyło się z nazwiskiem mężczyzny. Chciał zacząć kolejny, zwyczajny dzień w pracy. Niestety, zetknął się z nieboszczką, której nie powinno tam być! Jej ciało zniknęło jednak, nim zdołał się jej przyjrzeć bliżej. Wydawało się ono jednak skrywać jakąś mroczną tajemnicę… Do akcji wkracza wówczas ognistoruda blogerka, wygadana Linda Miller. Początkowo kobieta miała tylko napisać sponsorowany artykuł, jednak szybko zmienia zdanie. Wraz z Organkiem, tworząc naprawdę osobliwą parę wspólników, ruszają tropem zaginionego ciała.
Tajemnicza sekta
Jak przystało na komedię kryminalną, oprócz poważnych scen, nie brak też tych humorystycznych. Szczególnie sprzyja ku temu niewyparzony język Lindy oraz jej ogromna odwaga w wielu aspektach. Ja na przykład boję się odebrać telefon, gdy dzwoni nieznajomy numer, a ona rozmawia z policjantami jak ze starymi przyjaciółmi. Momentalnie zyskuje ich sympatię! Chociaż, co tu dużo kryć, takiej kobiety nie dałoby się nie lubić. Ją po prostu warto mieć u swojego boku. Nigdy nie wiesz, czy nie przyda Ci się asertywna osoba gotowa zrobić wszystko, by osiągnąć cel.
Wracając do książki, jej fabuła wciągała mnie coraz bardziej z każdą kolejną przeczytaną stroną. Miałam wrażenie, że rozwija się wręcz z rozdziału na rozdział, jak nie szybciej. W pewnym momencie galopowała nawet niczym rumak, zasypując ogromem informacji. Jednak nie było ich na tyle dużo, by się w nich zgubić. Zakończenie natomiast okazało się lekko zaskakujące, oczywiście humorystyczne, ale zostawiające w umyśle czytelnik akilka nierozwiązanych wątków.
Podsumowanie
Gdzie są moje zwłoki? Małgorzaty Rogali to przecudowne połączenie komedii i kryminału, idealne na leniwe wieczory przy kubku gorącej czekolady lub herbaty. Książkę połknęłam dosłownie w dwa wieczory — tak mnie wciągnęła! Dzięki tej pozycji na pewno jeszcze nie raz sięgnę po kryminał ironiczny.
Książka udostępniona do recenzji dzięki uprzejmości Wydawnictwa Mięta.
Odpowiedz