Kto jest sojusznikiem a kto zdrajcą? — „Star Wars Doktor Aphra #1: Szczęście i Los” — recenzja

Komiks z uniwersum Gwiezdnych Wojen opisuje perypetie niezwykłej postaci. Doktor Chelli Aphra to ekscentryczna pani archeolog, która nie bała się przeciwstawić samemu Lordowi Vaderowi.

Tym razem również pakuje się w kłopoty razem ze swoimi towarzyszami. Alyssa Wong, odpowiadająca za scenariusz pierwszego tomu tej serii, zapewnia nam zwroty akcji, napięcie i ciekawą przygodę.

Aphra nie boi się wyzwań, często przeciwstawia się całej galaktyce, bo czemu nie! Jednak mimo wszystko musi za coś żyć. Szuka eksponatów, które sprzedaje za uczciwą cenę (choć nie zawsze). Studentka Detta Yao sprawia, że nadarza się okazja zdobycia naprawdę cennego łupu. Pani doktor oraz jej sojusznicy: Czarny Krrsantan, czyli wojownik rasy Wookiee, a także uroczy, choć niebezpieczny Just Lucky ruszają na wyprawę. Po drodze wciągają w to wszystko starą znajomą Aphry, profesor Eustacię Okka. W takim składzie lecą na poszukiwanie pierścieni z Vaale, które według legend zapewniają bogactwo i nieśmiertelność. Czy to możliwe?

Nie mogło oczywiście zabraknąć antagonisty, którym jest Ronen Tagge.

Just Lucky wydał mi się najbardziej interesującą osobą. Nie zawsze działa jak trzeba, jednak poznając jego motywy, możemy zmienić o nim zdanie. Liczę na spotkanie go w następnych komiksach. Reszta postaci jest w porządku, jednak moim zdaniem są zbyt przewidywalni, z Doktor Aphrą na czele. Mam nadzieję na lepsze rozwinięcie głównej bohaterki. Jeśli chodzi o Ronena Tagge, przeciwnika protagonistów, to jego działania nie są usprawiedliwione dobrym powodem, wręcz przeciwnie, motyw jest po prostu głupi. Może właśnie przez to złoczyńca sprawia wrażenie kogoś ciekawego? No, nie do końca. To po prostu szaleniec, jakich wielu w odległej galaktyce. Muszę powiedzieć, że w pewnym momencie zaczął mnie irytować.

Rysunki, które wykonała Marika Cresta, a pokolorowała Rachelle Rosenberg, zasługują na pochwałę. Świetnie ukazana akcja oraz otoczenie. Zachwyciły mnie one całkowicie. Okładka autorstwa Valentiny Remenar również przypadła mi do gustu, mimo iż jestem fanką minimalizmu. Każda przedstawiona na niej postać ma idealnie ukazany charakter za pomocą samej mimiki. Ponadto, przeglądając okładki alternatywne, również uważam, iż ta jest najatrakcyjniejsza.

Seria ma potencjał, jednak może być jeszcze lepsza. Zwłaszcza niektórzy bohaterowie. Myślę, że mogę polecić Szczęście i Los wielbicielom Star Wars, jak i pozostałym fanom komiksów.

Interesuję się sztuką, fantastyką i science-fiction. Lubię czytać książki i grać w gry planszowe, jak i komputerowe. Uwielbiam komiksy, zwłaszcza z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Zajmuję się rysunkiem, malarstwem i oglądaniem błyskotek na sklepowych wystawach. Jestem uzależniona od herbaty i muzyki.
2
0
Would love your thoughts, please comment.x