Kończąc książkową serię pierwszej fazy Wielkiej Republiki, zastanawiałam się nad losami niektórych bohaterów. Autorzy zostawili wybranym postaciom otwarte zakończenia. Pojawiło się wiele pytań.
Kto przeżył, a kto nie?
Jak wyglądało życie Jedi, chwilę po upadku Latarni Gwiezdny Blask?
Komiks na podstawie scenariusza Charlesa Soule’a odpowie na kilka pytań. Autor powieści Światło Jedi rozpoczynającej serię jest jak zawsze niezawodny. Już od pierwszych stron wiedziałam, że będzie to coś interesującego.
Gdy upadł największy symbol Jedi, czyli stacja kosmiczna Gwiezdny Blask, wszystko się zmieniło. O całym tragicznym wydarzeniu możemy przeczytać w książce pod tytułem Gasnąca Gwiazda Claudii Gray.
Zakon postanowił wdrożyć specjalne procedury bezpieczeństwa. Wezwano do świątyni wszystkich młodzików, padawanów, rycerzy i mistrzów porozrzucanych po Galaktyce. Trzeba się zjednoczyć przeciwko Nihilom, którzy jak się okazuje, stali się bezkarni i rosną w siłę z każdym dniem. Czy można ich powstrzymać?
Mistrz Yoda bierze się za rozwiązanie problemu potwora wysysającego życie z istot wrażliwych na Moc. Nie będę spojlerować rozdziału. Zaznaczę tylko, że warto zapoznać się z mangą Na skraju równowagi. Przeszłość.
Podczas katastrofy zginęło wiele istnień, takich jak Stellan Gios, Nib Assek czy Orla Jareni. Nie dokończono jednak historii Burryagi. To wookiee o czystym sercu, padawan Jedi. Uznany przez wielu za martwego, ale przez Bella Zettifara za zaginionego. Po cichu liczyłam, że przeżyje. Jednak w tej serii śmierć goni śmierć. Jak było tym razem? Komiks wszystko wyjaśnia.
Bell to jeden z moich ulubionych bohaterów w Wielkiej Republice.
Chłopak przeszedł wiele, zginął mu pierwszy mistrz, druga mistrzyni walczy o życie, a do tego był światkiem takich makabrycznych wydarzeń jak upadek Gwiezdnego Blasku. Wcześniej, trochę wystraszony i niepewny dzieciak, teraz nieugięty i żądny zemsty. Nie jestem pewna, czy podoba mi się w tej drugiej wersji. Z pewnością nie pasuje mi jego przedstawienie w rysunkach Jethro Moralesa. Zettifar w komiksie ma ok. 20 lat. Ilustracje przypominają już mocno zaawansowanego Jedi po 30 roku życia. Rozumiem, ciągła walka i tak dalej, ale bez przesady.
Duet Elzara Manna i Avar Kriss doprowadza mnie do mdłości. Od początku nie lubiłam tej pary. W zasadzie to nie są razem, lecz lgną do siebie mimo tej zakazanej miłości. Nie widzę chemii między nimi, wątek jest denerwujący, a bohaterowie sami nie wiedzą, czego chcą. Jeszcze kilka słów o tej drugiej osobie. Kriss ma wygórowane ego i myśli, iż wszystko kręci się wokół niej. Zostawiła stację pod opieką Giosa, bo miała inne zadanie. Gwiezdny Blask upadł przez Nihilów. Oczywiście, droga Avar musi zrobić z siebie ofiarę i mówić, że mogła zostać i ocalić wszystkich. Tak męczyła ją wina, że postanowiła ruszyć za wrogiem. W pojedynkę. Jej dramatyzm mnie irytuje, jak cała ta postać. Ale dość o niej, bo się zdenerwowałam.
Gdy jedna strona opłakuje straty, druga baluje.
Przejdźmy do Nihilów. Zagarnęli sobie część Galaktyki, budując pewnego rodzaju barierę. Zachęcony przez sojuszniczkę Marchion Ro, postanawia wyciągnąć rękę po władzę. Z dala od Jedi i sił Republiki może sobie na wiele pozwolić. Jego ludzie urządzają ciągłe zabawy i biorą, co chcą, jednak z rozsądkiem. Nie ma potrzeby tworzyć sobie wrogów z tych, którzy mogą być przyjaciółmi.
Poza nie najlepszym przedstawieniem Bella, reszta ilustracji jest świetna. Autorzy rysunków to: Ibraim Roberson, Marica Cresta, Jethro Morales i David Messina. Za estetyczne i nieprzesadzone okładki odpowiada Phil Noto (pokazuje też, że można narysować Zettifara tak, żeby wyglądał na swój wiek).
Komiks jest naprawdę interesujący i wciągający. Niezwykłe okazało się oglądanie poczynań Jedi i Nihilów po tak druzgocącej katastrofie. Wyjaśniły się również losy niektórych bohaterów. Historie tu pokazane wzbudziły we mnie różne emocje. Od nienawiści, przez smutek i żal, aż po radość. Gorąco polecam Cienie Gwiezdnego Blasku. Jest to pozycja godna przeczytania. Jednak warto wspomnieć, że bez przeczytania książek pierwszej fazy Wielkiej Republiki będziecie mieć jeszcze więcej pytań, a odpowiedzi prawie wcale.
Dziękuję Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.
Odpowiedz