Nie kłam, bo przyjdzie strzyga! – recenzja „Tajemnicy Dąbrówki”

Pewni autorzy i wykreowane przez nich światy nie dość, że nie pozwalają nam o sobie zapomnieć, to jeszcze stwarzają nieodpartą chęć wprowadzenia do nich innych. Najczęściej jest to nasza znajoma, ktoś z rodziny lub otoczenia. Wielu rodziców zachowuje swoje ulubione książki, by móc kiedyś przekazać je dziecku i w ten sposób wprowadzić go w opowieść, w której sami za młodu się zakochali. Zwołuję więc teraz wszystkich fanów słowiańskiej fantastyki, a w szczególności tej pióra Katarzyny Bereniki-Miszczuk! Wy nie musicie już czekać. 

Kolejny tom Klubu Kwiatu Paproci trafił już na półki. Tajemnica Dąbrówki opowiada dalsze losy rodzeństwa Lipowskich, które zdążyliśmy poznać w Tajemnicy domu w Bielinach. Przychodzi im po raz kolejny zmierzyć się ze słowiańskimi demonami. Jednak ośmioletniej Tosi wydają się one o wiele mniejszym zagrożeniem niż zatrudniona niedawno niania. Trwa upalne lato, ich mama musiała wrócić do pracy, a ciotka Mirka przez swoją chorobę, nie mogła się nimi dłużej opiekować. Opiekunka ściąga jednak na dzieci ogromne niebezpieczeństwo, którego widmo dostrzega tylko Tosia. Nikt jej niestety nie wierzy, bo zbyt często ich dotychczas okłamywała. Czy uda jej się udowodnić, że mówi prawdę, zanim będzie za późno?

Zdaję sobie sprawę, że jest to książka dla dzieci, a ja lat mam już (niestety!) zdecydowanie więcej, ale hej! Moje wewnętrzne dziecko dalej trzyma się świetnie. Tak samo, jak poziom pisarski drogiej autorki, spod której ręki wyszła kolejna doskonała lektura. Nad jej stylem i kunsztem pisarskim rozwodziłam się przy recenzji Gniewy, więc teraz skupię się na czymś innym. Konkretnie to na sposobie prowadzenia historii, bo wcale nie tak łatwo napisać coś, co zdoła zainteresować dziecko. Tutaj fabuła jest prosta, ale porywająca. Tajemnicze demony, zagadki i sam fakt, że bohaterowie są zbliżeni wiekiem do potencjalnego odbiorcy oraz fakt, że sama historia uczy, że nie powinno się okłamywać innych, czyni ją doskonałą pozycją dla młodych czytelników. Całe rodzeństwo Lipowskich to osobliwa czwórka dzieciaków, z których każde wyróżnia się unikalnym charakterem. Bogusia jest ułożona i rozważna, Leszek bystry i inteligentny, Tosia żądna przygód i energiczna, a Dąbrówka… no cóż, nie skończyła jeszcze roku. Razem z bestiariuszem cioci Mirki i synem bielińskiego żercy tworzą całkiem dobrą grupę pogromców upirów. Przez te dwieście parę stron ich przygód bawiłam się naprawdę wyśmienicie. To pełna ciepła opowieść ukazująca, że nie musi być idealna, by dało się ją kochać. 

I choć cały cykl Klubu Kwiatu Paproci przeznaczony jest dla dzieci, to dorośli, którzy czytali serię Kwiatu Paproci również będą się świetnie bawić przy tej lekturze. Powiem więcej, to właśnie wy zapewne zrozumiecie najlepiej, dlaczego syn lokalnej szeptuchy Gosławy i żercy Mieszka umie kontrolować ogień. To doskonały sposób do zachęcenia najmłodszych do poznawania rodzimych mitów. W końcu podobno jesteśmy za nich odpowiedzialni, czyż nie? Dobrze więc by wiedziały, że błędne ogniki zwodzą na bagna, a lasu strzeże leszy. Kto wie, może kiedyś przyda im się taka wiedza?

Dziękuję Wydawnictwu Mięta za egzemplarz do recenzji. 

Patrzyłam na ludzi zupełnie na wylot. Widziałam żebra, jelita, nawet całe gałki oczne. Tylko serce trafiało się jakoś rzadko...
0
Would love your thoughts, please comment.x