Czas na zmiany – recenzja „W.I.T.C.H. Tom 9”

Wydawnictwo Egmont, znów wypuściło wydanie zbiorcze o czarodziejkach żywiołów. To już kolejna część przygód młodych dziewczyn.

Nowe zagrożenie wisi w powietrzu. Z czym tym razem będą walczyć strażniczki?

I czym tak naprawdę jest magiczna księga, przysparzająca tyle kłopotów?

W Heatherfield jak zwykle poruszenie. Taranee walczy o miejsce w szkole tańca, Hay Lin i Will spędzają czas ze swoimi chłopakami, Irma standardowo uprzykrza innym życie, a Cornelia stara się zachować zimną krew. Tymczasem w Kondrakarze Wyrocznia podejmuje decyzję o podzieleniu się swoją władzą z dwójką zaufanych mędrców. Ponadto karze Cedrica odbierając mu moc i wysyłając na Ziemię. Tam strażniczki muszą mieć na niego oko. Pomaga im w tym Orube. Wojowniczka z innego wymiaru.

Żywioły przemawiają do głównych bohaterek i wystawiają je na próby. Dziewczęta odkrywają nowe możliwości. Jednak nie musi to oznaczać nic dobrego. Niekontrolowana moc to nie najlepszy prezent.

Poniżony Cedric planuje zemstę na strażniczkach. W jego ręce wpada magiczna księga, która jest zwiastunem nowych kłopotów.

Komiksy W.I.T.C.H nigdy mnie nie zawodzą. Nowa misja mocno mnie wciągnęła i już czekam na kolejny tom.

Duża ilość życia ziemskiego przeplata się z zadaniami, jakie czekają na czarodziejki. Poruszone zostało wiele ważnych tematów. Między innymi relacje rodzinne, czy trudy rozłąki. Byłam zachwycona Orube i Cedricem. Dlaczego? Pojawiła się między nimi pewna chemia. To by był naprawdę niesamowity zwrot akcji. Tylko czy były pomocnik Phobosa tak łatwo zrezygnuje z mocy? Nie sądzę. Swoją drogą, możemy zobaczyć, jak jego postać zostaje… rozbita, skrzywdzona. Szczerze było mi go naprawdę szkoda.

Will natomiast irytowała mnie przez większą część komiksu. Biega za swoim Mattem, mając gdzieś to, że mama chce jej o czymś powiedzieć. Ignoruje ją i nie może poświęcić pięciu minut na rozmowę. Taranee nie zachowuje się lepiej. Zapisując się do szkoły tańca, poznaje nowych znajomych. Ogląda się za świeżo poznanym chłopakiem… będąc już w związku. Po czym ma pretensje, że ten czuje się odrzucony.

Hay Lin musi zmagać się ze związkiem na odległość. W tym tomie wylała naprawdę dużo łez. Zwykle nie jest to moja ulubiona postać, ale tym razem jej występ był dosyć ciekawy. Irma jak zawsze wypada cudownie. Szkoda tylko, iż wszyscy ją lekceważą. Strażniczkę wody zabolało to do tego stopnia, że nie powiedziała przyjaciółkom o wizjach. W zasadzie to ona w ogóle nie rozmawia z nimi o swoich problemach.

Ilustracje tworzyło wielu artystów. Przyznam, że w tym wydaniu niektóre obrazki byłyby idealne do memów. Jednak wszystko wyglądało estetycznie i tak jak trzeba.

Elizabetta Gnone jak zawsze świetnie ukazała nastoletnie życie. Mimo to, motyw magii i zagadek nie jest przez to zaćmiony. Świetnie czytało mi się 9 tom W.I.T.C.H. i nie mogę się doczekać kolejnego. Co będzie dalej z magiczną księgą?

 

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji.

Interesuję się sztuką, fantastyką i science-fiction. Lubię czytać książki i grać w gry planszowe, jak i komputerowe. Uwielbiam komiksy, zwłaszcza z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Zajmuję się rysunkiem, malarstwem i oglądaniem błyskotek na sklepowych wystawach. Jestem uzależniona od herbaty i muzyki.
0
Would love your thoughts, please comment.x