The End Of The F***ing World opowiada o siedemnastoletnim Jamesie uważającym się za nieczułego psychopatę. Wspólnie ze swoją koleżanką Alyssą postanawiają uciec w podróż donikąd. Pierwszy sezon został nakręcony na podstawie komiksu o tej samej nazwie, w przeciwieństwie do drugiego, który nie ma odpowiednika w wersji komiksowej. Jest on bowiem kontynuacją historii z pierwszego sezonu, na którym skupi się moja recenzja.
Po zwiastunach drugiego sezonu spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Myślałam, że historia zostanie ukazana w ciekawszy sposób. Uważam, że wprowadzenie nowej postaci zostało zrobione na siłę. Historię drugiej części serialu można było rozegrać inaczej. Według mnie główni bohaterowie zmienili się na gorsze. James, chłopak, który nic nie czuł, już pod koniec pierwszego sezonu zaczął przejawiać uczucia. W kontynuacji serialu skupiono się bardziej na tym co odczuwa, co według mnie pozbawiło postać chłopaka charakteru. Zachowanie Alyssy także uległo zmianie. Pewna siebie dziewczyna, która miała „wywalone” w resztę świata stała się zagubioną i niezdecydowaną, a jej zachowanie momentami było tak irytujące, że aż ciężkie do oglądania.
Mimo wszystko gra aktorska została utrzymana na równie dobrym poziomie, jak w pierwszym sezonie. Spełniła ona oczekiwania widzów.
Co do wątku z nową postacią, wydaje mi się to zrobione na siłę. Bohaterka przez cały serial była nieznośna, ciężka w odbiorze i nudna. Jednak samo wyjaśnienie historii Clive’a Kocha było ciekawe. Według mnie zakończenie jest niedopracowane i mogłoby zostać zrobione lepiej.
Podsumowując, drugi sezon TEOTFW może wzbudzać różne odczucia. Osobiście oglądałam go z zaciekawieniem, mimo irytacji względem niektórych wątków i osób.
Zdecydowanie polecam obejrzeć ten sezon, choćby ze względu na zakończenie, które mimo, że nie jest satysfakcjonujące, to jednak możemy zobaczyć coś na co wszyscy fani shipu James x Alyssa czekali. Jakie są wasze wrażenia po obejrzeniu 2 sezonu? Napiszcie w komentarzu!
Odpowiedz