„Doom Patrol” – recenzja 4. odcinka 3. sezonu

Gdy zobaczyłem zwiastun tego odcinka, moja reakcja brzmiała: znowu zombie. Po jego obejrzeniu stwierdzam jednak, że nie było aż tak źle.

Znajomy czarownik bawi się głową Nilesa Cauldera. Po co? By udobruchać błękitnego konia. Nie wiem, czemu to miało służyć i mnie to nie obchodzi. Oczywiście w pewnej chwili wkracza złoczyńca, kradnąc wspomnianą część ciała.

Nasi bohaterowie próbują wybadać, kim jest ich gość. Podróżniczka sama tego nie wie, co prowadzi do zabawnych i dziwnych scen. Rita jest wobec niej najbardziej nieufna. Jej śledztwo nie przynosi efektu, a wręcz kończy się poszukiwaniem u siebie wyjątkowości.

U Larry’ego nie dzieje się za dobrze. Dopadają go skutki uboczne opuszczenia Negative Spirita. Haftowanie i wielki guz na brzuchu budzą niepokój. Mam nadzieję, że nie umrze. To dobra postać, jego cichy styl bycia jest przyjemnym widokiem.

Zaczyna się zombifikacja, która przebiega nawet zabawnie. Szybko zostaje odkryte, dlaczego zmieniają się w zombie: jest to wynikiem kontaktu ze śluzem pajęczycy z zaświatów. Z pomocą przychodzi nędzna podróbka Johna Constatine’a, który sam potrzebuje pomocy w odzyskaniu głowy. Razem z podróżniczką próbują rozwiązać problem. Porywaczem okazuje się niesławny Darren Jones, który pragnie zemsty. Obwinia Doom Patrol o swój los. Mamy tu dynamiczny zwrot akcji, gdyż Darren okazuje się tyłkołakiem i szczuje bohaterów hordą tyłków. Walka jest ohydna, a jednocześnie czadowa. Oczywiście złoczyńca ucieka, więc czekajcie na sequel.

Z dziwacznej taśmy pod tytułem Siostry DaDa i rozmowy z Nilesem wynika, że nasza podróżniczka to zmiennokształtny złoczyńca. Ten wątek ma potencjał, więc liczę, że zostanie dobrze poprowadzony.

Okazuje się, że lekiem na zombifikację jest zjedzenie mózgu Nilesa Cauldera. Gdzie tu logika, nie wiem. Rozbawiła mnie pogadanka drużyny po ostatnich wydarzeniach.

Serial trzyma poziom głupoty, dziwactw oraz zabawnych interakcji, więc oby tak dalej.

ODCINEK: 6/10

0
Would love your thoughts, please comment.x